„Złodziejaszki”: Proste uczucia są najważniejsze

Hirokazu Kore-eda to jeden z najciekawszych reżyserów japońskich. Za „Złodziejaszki" dostał Złotą Palmę w Cannes.

Publikacja: 18.03.2019 18:06

Lily Franky jako głowa rodziny w filmie „Złodziejaszki”. Od piątku na naszych ekranach

Lily Franky jako głowa rodziny w filmie „Złodziejaszki”. Od piątku na naszych ekranach

Foto: PMPG Polskie Media

– Porównują mnie do Ozu, ale ja jestem bardziej jak Ken Loach – powiedział kiedyś w wywiadzie dla „Guardiana" Hirokazu Kore-eda.

I coś w tym jest. Japończyk przez obiektyw kamery tak jak ten brytyjski reżyser obserwuje zwyczajnych ludzi, często tych, którzy nie dają sobie rady z życiem, wyrzuconych na margines społeczeństwa. Dostrzega ich dramaty, szuka wartości, które pomagają im przetrwać, pokazuje solidarność.

„Złodziejaszki" – film, który zdobył Złotą Palmę na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes, a potem był nominowany do Oscara i Złotego Globu – idealnie wpisuje się w jego kino. To opowieść o trzypokoleniowej rodzinie. Specyficznej, bo nikogo nie łączą w niej więzy krwi.

Babcia i „małżonkowie" żyją razem na tokijskim przedmieściu, walczą o każdy dzień. Wychowują bezprawnie przygarnięte, niechciane dzieci. Ale przecież stwarzają im dom, dają poczucie bezpieczeństwa i pewność, że są kochane. Choć tak naprawdę wszyscy oni są drobnymi przestępcami. Złodziejaszkami.

Rzadko zdarza im się uczciwie parę groszy zarobić. Na ogół do zagraconej klitki każdy przynosi to, co uda mu się „zorganizować". „Ojciec" z małym „synem" wyspecjalizowali się w okradaniu okolicznych sklepów.

Skomplikowane więzy

Bohaterowie „Złodziejaszków" są społecznymi wyrzutkami. Ale mają swój system wartości. gdy widzą kilkuletnią dziewczynkę błąkającą się po ulicy – głodną, pobitą i przestraszoną – też przygarniają ją do siebie. Dają jej ciepło i miłość, której nie dostała od biologicznej matki, bardziej zainteresowanej swoimi sprawami niż córką.

Jednak taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Hirokazu Kore-eda pokazuje zderzenie bohaterów z prawem, które nie będzie po ich stronie. Zadaje pytania: Która rodzina jest prawdziwa? Ta, która dała życie, ale dzieckiem się nie interesuje, czy ta zastępcza, która kocha?

Japoński twórca od lat zgłębia skomplikowane relacje między bliskimi sobie ludźmi. W jednym ze swoich najbardziej znanych filmów –opartym na własnych wspomnieniach „Still Walking" – kreślił portret rodziny przez całe lata celebrującej pamięć syna, który utonął w wieku 15 lat, ratując życie innego chłopca.

W „Nikt nie wie" Hirokazu Kore-eda wchodził w świat czworga dzieci od 5 do 12 lat, które matka zostawia, by związać się z kolejnym mężczyzną. Pokazał pospieszne dorastanie dwunastolatka, który musi zająć się młodszym rodzeństwem, potyczki z codziennością, chwile załamań, lęki, małe radości, ale też rodzące się poczucie odpowiedzialności za siebie i bliskich.

Bohaterami „innego jego filmu – Życzenia" byli dwaj rozdzieleni przez los mali bracia mieszkający w innych miastach i marzący o tym, żeby się spotkać.

W „Jaki ojciec, taki syn" Kore-eda poszedł dalej: obserwował dramat ludzi, którym w szpitalu dzieci zamieniono. Jeden chłopiec trafił więc do rodziny ambitnego i wymagającego, niemającego dla syna czasu tokijskiego architekta, drugi do prostej, ale ciepłej, wielodzietnej rodziny kupca, właściciela sklepu z elektrycznymi drobiazgami w małym miasteczku. Dopiero gdy chłopcy mają po sześć lat, prawda wychodzi na jaw. W takich przypadkach niemal 100 procent rodzin decyduje się na zamianę dzieci. Ale nie może się to odbyć bez olbrzymiego wstrząsu i szoku.

W „Naszej młodszej siostrze" Japończyk opowiedział o trzech dorosłych kobietach, które po śmierci ojca decydują się przyjąć do domu swoją przyrodnią, 13-letnią siostrę.

Urodzony w 1962 roku Hirokazu Kore-eda, który wychował się w Tokio, też miał dwie starsze siostry.

Miłość do kina

– W domu się nie przelewało, nie starczało pieniędzy na bilety do kina – wspominał kiedyś w wywiadzie. – Ale kiedy w telewizji szedł dobry film, matka zostawiała swoje sprawy i wszyscy chłonęliśmy obrazy z Ingrid Bergman, Joan Fontain, Vivien Leigh. Ojciec wiele przeżył w czasie wojny, ale tworzyliśmy prawdziwą rodzinę.

Może wtedy narodził się szacunek japońskiego twórcy dla solidarności ludzi najbliższych. Do wartości, które w życiu liczą się najbardziej. A dziś jeszcze Kore-eda często zwraca uwagę na tych, którzy sami nie mogą o siebie walczyć. Rejestruje społeczne nierówności.

– Japońskie społeczeństwo starzeje się, coraz więcej ludzi wymaga pomocy. System opieki nie wytrzymuje tego ciśnienia. Wielu potrzebujących pozostaje poza jego kręgiem i musi sobie radzić samodzielnie – mówi reżyser. – Ale nie chcę zamieniać swoich filmów w manifesty społeczne. Bardziej mnie interesują relacje między ludźmi, ich próby utrzymania się na powierzchni. Staram się pokazać skomplikowanie ich sytuacji i namówić, byśmy nie odwracali od nich wzroku.

Hirokazu Kore-eda nie ukrywa, że chce dotrzeć do jak największej widowni. Nie eksperymentuje z językiem filmowym, nie interesuje go kino samurajów, sięganie do historii. Opowiada najprościej jak można.

Chwilami jego filmy sprawiają wrażenie niemal telenoweli, tyle że na najwyższym poziomie. I tak ma być, bo osadzając akcję w realiach własnego kraju, robi filmy całkowicie uniwersalne. W świecie pełnym problemów politycznych, ekonomicznych i społecznych przypomina o najprostszych uczuciach.

– Dzięki sztuce ludzie ze sobą rywalizujący i kraje ze sobą walczące mogą przezwyciężyć różnice i podziały – powiedział w maju ubiegłego roku w Cannes, odbierając za „Złodziejaszków" Złotą Palmę.

W jego ustach to nie są puste słowa, bo Hirokazu Kore-eda każdym filmem udowadnia, że pod różnymi szerokościami i długościami geograficznymi ludzie przeżywają podobne dramaty, Niezależnie od koloru skóry, wiary, zamożności, pozycji społecznej. Najprostsze uczucia – miłość, rozpacz, krzywda, nadzieje – są takie same.

– Porównują mnie do Ozu, ale ja jestem bardziej jak Ken Loach – powiedział kiedyś w wywiadzie dla „Guardiana" Hirokazu Kore-eda.

I coś w tym jest. Japończyk przez obiektyw kamery tak jak ten brytyjski reżyser obserwuje zwyczajnych ludzi, często tych, którzy nie dają sobie rady z życiem, wyrzuconych na margines społeczeństwa. Dostrzega ich dramaty, szuka wartości, które pomagają im przetrwać, pokazuje solidarność.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Cannes 2024: To oni wybiorą laureata Złotej Palmy
Film
Daria ze Śląska wystąpi na Gali Zamknięcia Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
#Dzień 4 – Pora się rozruszać
Film
Prawda wyjdzie na jaw. Kryminały na Mastercard OFF CAMERA
Film
Media: Gerard Depardieu zatrzymany przez policję ws. napaści na tle seksualnym
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO