W nagrodzonym Oscarem dokumencie „O krok od sławy" Neville'a Morgana jest materiał na kilka filmów fabularnych o ludziach drugiego planu show-biznesu: chórzystkach i chórzystach. Mają głosy nie gorsze niż Aretha Franklin, Mick Jagger czy Stevie Wonder, a pozostali w cieniu. Do czasu premiery tego filmu.
– Była druga w nocy, nagrywaliśmy w Ameryce „Gimme Shelter" – mówi Mick Jagger o jednym z najsłynniejszych utworów Stonesów. – Uznaliśmy, że byłoby najlepiej, gdyby refren o gwałcie i morderstwie zaśpiewała kobieta.
Śpiewanie w piżamie
– Zadzwonili z wytwórni – opowiada Merry Clayton. – W słuchawce usłyszałam, że mam się pojawić w studiu Stonesów. Byłam zaspana, miałam wałki zakręcone na włosach. Pojechałam w piżamie.
Jagger dał jej swobodę, jakiej nie miała wcześniej w nagraniach sesyjnych. I już za pierwszym razem zaśpiewała porywająco.
– Kiedy doszło do powtórki, postanowiłam podwyższyć głos o oktawę i wysłać wszystkich w muzyczny kosmos. Wysłałam! – wspomina. Była tak zwaną Rayettką – zaczynała w chórku Raya Charlesa. Przeszła u niego dobrą szkołę. A The Allman Brothers zaprosili ją do nagrania „Sweet Home Alabama".