Sprawa JP Morgan jest analizowana przez szereg instytucji. Zarówno Komisja Nadzoru Finansowego, jak i służby sprawdzają, jakie tu zachodziły zjawiska – mówił wczoraj wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Pojawiły się nawet informacje, że o działalności JP Morgan ma dyskutować rząd. Już od ponad miesiąca narastają wątpliwości, czy bank nie kierował się chęcią zysku, wydając niekorzystne rekomendacje dla złotego i polskiej gospodarki.
– Nie mogę skomentować tej sprawy – mówi „Rz” David Wells, odpowiedzialny za kontakty z prasą w JP Morgan.
Szczególne emocje wzbudził raport, w którym bank określił złotego jako najbardziej narażoną na osłabienie walutę w tej części Europy. W tym tygodniu okazało się, że JP Morgan mógł oferować polskim bankom opcje walutowe (instrumenty zabezpieczające przed ryzykiem kursowym). Latem – kiedy złoty był rekordowo mocny i miał dalej się umacniać – banki sprzedawały je polskim firmom.
Wskutek ostatniego osłabienia złotego przedsiębiorstwa poniosły na tych opcjach straty liczone być może w setkach milionów złotych. W piątek Bank Millennium poinformował w komunikacie giełdowym, że domaga się od spółki Ropczyce zapłaty prawie 20 milionów złotych z tytułu opcji walutowych, które miały zabezpieczyć spółkę przed ryzykiem kursowym. Straty z tytułu transakcji opcyjnych zanotowały także inne firmy.
– Potrzebna jest informacja, ilu firm ta sytuacja dotyczy. Trzeba sprawdzić tych, którzy oferowali tego typu instrumenty, ale także tych, którzy je nabywali. Jeżeli ktoś zabiera się za spekulowanie, musi się liczyć z konsekwencją swoich działań – powiedział wczoraj wicepremier Pawlak.