Efekt cappuccino można ograniczyć

Po wprowadzeniu w 2002 roku euro stało się synonimem wzrostu inflacji. Teraz, korzystając z doświadczeń i wiedzy krajów, które mają już to za sobą, można minimalizować wpływ wspólnej waluty na tempo wzrostu cen

Aktualizacja: 21.09.2009 17:02 Publikacja: 28.04.2009 01:41

Efekt cappuccino można ograniczyć

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Kwestia wzrostu cen wywołanego wprowadzeniem waluty to problem budzący największe emocje. W niektórych krajach (np. we Włoszech) po wprowadzeniu euro podrożały towary o niskiej cenie jednostkowej i często kupowane: to zjawisko nazwano efektem cappuccino. Mimo to Eurostat ocenił wpływ przyjęcia euro w różnych krajach na inflację na zaledwie 0,3 proc. Ale wraz z wprowadzeniem euro różnica między inflacją oficjalną a postrzeganą wyraźnie się zwiększyła i choć z czasem zmalała, to z badań wynika, że mieszkańcy strefy euro nadal wiążą wspólną walutę z wyższą inflacją. Różnice występują w przypadku natężenia tego problemu – ponad 90 proc. mieszkańców południa Europy uważa, że euro przyczyniło się do zwiększenia inflacji, a np. w Irlandii jest to 70 proc.

[srodtytul]Iluzja euro[/srodtytul]

Ekonomiści byli zaskoczeni, widząc bardzo dużą różnicę między inflacją postrzeganą a rzeczywistą – zaczęto więc badać to zjawisko. Utrzymywanie się takiego stanu mogło doprowadzić bowiem do zmniejszenia konsumpcji czy wysuwania żądań płacowych. Wyniki tych badań wskazują, że tzw. iluzja euro miała podłoże psychologiczne i związana była m.in. z trudnościami w przywyknięciu do nowego nominalnego poziomu cen, co skutkowało nieustannym przeliczaniem ich na starą walutę. Nawet pięć lat po wprowadzeniu euro robiło tak od 20 do 40 proc. mieszkańców strefy.

Konsekwencją tego jest zakotwiczenie punktu odniesienia do porównań cenowych w okresie sprzed wielu lat. Innym problemem było niedokładne przeliczanie po przybliżonym, a nie dokładnym, kursie wymiany. Jeszcze inny aspekt kryje się w praktykach stosowanych przed wprowadzeniem euro w 2002 r. – w latach 1999 – 2000 w handlu doszło do korekty wzrostowej zbiegającej się w czasie z przyjęciem euro.

Problem zwyżki cen dotyczył głównie kategorii towarów i usług najczęściej nabywanych – żywności, odzieży, opłat za parkingi czy fryzjera.

Dlaczego tak się działo? Badacze wyodrębnili cztery czynniki jako efekty wzrostu cen: 1) przeniesienie kosztów wymiany waluty na konsumenta, 2) tzw. lepkość cen w niektórych sektorach, 3) zaokrąglanie do tzw. cen atrakcyjnych, 4) koordynacja oczekiwań firm dotyczących zachowania konsumentów w warunkach spadku przejrzystości ruchów cen.

[srodtytul]Koszty wymiany[/srodtytul]

Pierwsza hipoteza została dosyć szybko poddana w wątpliwość – z badań wynika, że koszt wymiany waluty nie przekraczał 1 proc. rocznych obrotów danego sektora. W drugim przypadku chodzi o efekt „wymiany cenników”: firmy przy okazji podnosiły ceny w sposób nieuzasadniony – dotyczyło to głównie sektora gastronomicznego. Trzeci czynnik, czyli zaokrąglanie w górę, w największym stopniu dotyczył produktów o najniższych cenach jednostkowych. Wreszcie wskutek zamieszania spowodowanego wprowadzeniem euro i mniejszej przejrzystości cen dochodziło także do nadużyć ze strony przedsiębiorców.

Ale nie wszędzie w takim samym stopniu. Z badań wynika, że we Włoszech ceny w restauracjach, gdzie obsługiwano głównie turystów zagranicznych, wzrosły bardziej niż w tych punktach, gdzie stołowali się miejscowi. Wpływ na występowanie nadużyć miały także kurs konwersji, a także jego złożoność. Dotyczyło to głównie żywności, często kupowanej i relatywnie taniej. W krajach o najprostszych oraz najbardziej skomplikowanych kursach konwersji inflacja była relatywnie niższa niż w grupie odznaczającą się średnią złożonością. W pierwszym przypadku konsumenci dosyć łatwo przeliczali stare ceny na nowe, w drugim korzystali ze specjalnych kalkulatorów (np. w Słowenii).

[ramka][srodtytul]Co pomoże uniknąć podwyżek?[/srodtytul]

- [b]publikowanie cen[/b] w walucie narodowej i euro – w 2002 roku obowiązek ten wprowadziły tylko cztery kraje z 12, pod wpływem badań uzasadniających sensowność tego rozwiązania kolejne nakazywały publikowanie cen w walucie narodowej i euro. Ważne jest jednak to, by praktyka ta była stosowana jeszcze przed wprowadzeniem euro do obiegu gotówkowego. Okres podwójnej publikacji nie powinien jednak być zbyt długi – wskazują ekonomiści

- [b]monitoring zachowania firm[/b] prowadzony przez władze i organizacje konsumenckie. Umożliwianie zgłaszania nadużyć cenowych na specjalne infolinie dla konsumentów, publikowanie list przedsiębiorców, którzy w sposób nieuzasadniony podnosili ceny

- [b]porozumienia cenowe przedsiębiorców z rządem[/b] zniechęcające firmy do wykorzystywania zmiany waluty jako pretekstu do podnoszenia cen

- ustawowy zakaz nieuzasadnionego podnoszenia cen, [b]kary pieniężne[/b] dla nieuczciwych przedsiębiorców

- [b]kampanie informacyjne[/b] prowadzone przez organy państwa[/ramka]

[ramka] Strona Europejskiego Banku Centralnego: [link=http://www.ecb.int]www.ecb.int[/link][/ramka]

Materiał Promocyjny
Porównywarka finansowa, czyli jak szybko wybrać najlepszy produkt bankowy
Ekonomia
Świetny debiut Diagnostyki na GPW. Akcje mocno w górę
Ekonomia
Zielona energia z morskiej farmy Baltica 2 popłynie już za dwa lata
Ekonomia
Bezpieczne ferie z Wojażerem
Materiał Promocyjny
Weekendowe Nadania od InPost – usprawnij logistykę Twojej firmy