Decyzje wymuszone ma Grecji w zamian za pomoc 110 mld euro od Unii i MFW są szczególnie surowe, bo mocno spóźnione. Ateny muszą podwyższyć wiele podatków, zmniejszyć wydatki, obniżyć pensje i emerytury, aby ściąć obecny deficyt budżetowy czterokrotnie, do wymaganego w strefie euro limitu 3 proc. PKB. Dług Grecji wynosił w 2009 r. 115,1 proc. PKB, niemal dwukrotnie więcej od unijnego limitu 60 proc.
Inne peryferyjne kraje strefy euro Portugalia i Hiszpania są pod silną presją rynku finansowego, ale same zrozumiały konieczność uporządkowania swych finansów i podjęły już działania.
Władze w Madrycie chcą zaoszczędzić 50 mld euro, liczą na zmniejszenie deficytu budżetowego z 11,2 proc. w 2009 r. do 6,5 proc. w 2011 r. i dojście do dozwolonych w eurolandzie 3 proc. dwa lata później. Ma temu służyć kolejny program cięcia wydatków, podwyższenia VAT i innych podatków oraz znacznego zmniejszenia rzeszy pracowników sektora publicznego. Tylko co dziesiąte miejsce zwalniane przez odchodzących na emeryturę będzie obsadzane. Redukcja zatrudnienia wyniesie zatem 13 tys. rocznie. Wykluczono niestety na razie bardziej dotkliwe posunięcia.
W Portugalii rząd postanowił pójść dalej niż planował początkowo i chce zmniejszyć deficyt do 5,1 proc. PKB w 2011 r., a nie do 6,5 proc. Lizbona już postanowiła zamrozić płace w sektorze publicznym, utrudnić dostęp do usług socjalnych, podwyższyć stawki podatkowe i rozszerzyć prywatyzację. Nowe posunięcia dotyczą wstrzymania budowy nowego lotniska w Lizbonie i mostu przez Tag. Nie wykluczono dalszych podwyżek stawek podatku.
Włochom udało się uniknąć ostrej spekulacji, bo deficyt tego kraju jest niższy od innych, ale dług finansów publicznych wynosił w 2009 r. 115,8 proc. PKB, więc Rzym zaczął również niepokoić się. Władzom udało się powstrzymać wzrost deficytu budżetowego powyżej 5,3 proc., a teraz obiecują zdyscyplinowanie finansów publicznych, tak, aby deficyt ten zmalał w tym roku do 5 proc.