Po ogłoszeniu tej decyzji rentowność dwuletnich irlandzkich obligacji rządowych wzrosła do najwyższego poziomu od maja. Różnica w rentowności pomiędzy dziesięcioletnimi obligacjami emitowanymi przez dubliński rząd a podobnymi papierami niemieckimi sięgnęła rekordowego poziomu 332 pb. Cięcie ratingu przyczyniło się też do wczorajszych spadków na europejskich giełdach.

Głównym powodem obniżki oceny Irlandii jest wciąż rosnący koszt ratowania banków i wpływ, jaki ma to na sytuację fiskalną kraju. Spełnia się czarny scenariusz podawany przez Standard & Poor's (S&P) w styczniu br. Agencja przewidywała w nim wzrost wysokości niezbędnego zastrzyku kapitałowego z 30 mld euro zakładanych przez rząd rok wcześniej do 50 mld, których osiągnięcia jest bliski obecnie. Zwiększające się koszty wsparcia sektora finansowego mogą sprawić, że w tym roku irlandzki deficyt finansów publicznych może przekroczyć 20 proc. PKB. Rząd spodziewa się, że sięgnie on 14 proc. PKB, a po odliczeniu kosztów pomocy dla banków wyniesie 11,7 proc. PKB. Do 2014 r. ma zostać obcięty poniżej 3 proc. PKB, w co wierzy niewielu ekonomistów.

John Corrigan, szef irlandzkiej Narodowej Agencji Skarbu Państwa, zauważył, że ocena S&P jest wadliwa, ponieważ w szacowaniu kosztów ratowania banków bierze pod uwagę jedynie 40-miliardowe zobowiązania, zapominając o aktywach, jakie państwo kontroluje w zamian za pomoc udzielaną instytucjom finansowym.

– Obniżenie ratingu Irlandii nie było zaskoczeniem. Nie można jednak zapomnieć, że kraj ten pokrył już swoje potrzeby pożyczkowe na rok 2010 w 99 proc. Zakładam, że sytuacja poprawi się jesienią i z pewnością rynek odnotuje to szybciej niż agencje ratingowe – powiedział "Rzeczpospolitej" Brian Devine, analityk NCB Stockbrockers.

[i]Zuzanna Reda z Dublina[/i]