- Na razie nie sprzedajemy Exatela – poinformowało wczoraj PGE. Dlaczego? Nie powiemy. Dlaczego przedłużono termin zbierania ofert, ale nie tyle, aby jakakolwiek napłynęła? Nie powiemy. Dlaczego wyeliminowano dwóch poważnych oferentów, a dopuszczono firmę – z całym szacunkiem - pięć razy mniejszą od sprzedawanej spółki? Bo tak. Dlaczego Polkomtel nie złożył oferty? Nie powiemy. Scyzoryk otwiera się w kieszeni…

I wcale nie dlatego, że Exatel nie został sprzedany. Niechby sobie działał, jak działa. Nie dlatego, że Netia i GTS zostały wyeliminowane. Niech sobie budują biznesy inaczej. Nie dlatego, że Polkomtel wdał w interesy ze swoim właścicielem na progu własnej sprzedaży. Niechby się połączył z Exatelem, może coś by z tego wyszło. Najbardziej denerwuje arogancja kontrolowanej przez Skarb Państwa spółki, która daje sobie prawo do powiedzenia: nie, bo nie i nic na ten temat nie powiemy.

Zachodząc w głowę o co może chodzić, coraz częściej dochodzą do wniosku, że… o nic nie chodzi. Nie ma w tym żadnego makiawelicznego planu PGE, ani Skarbu Państwa. Nie ma żadnego misternego projektu związanego ze sprzedażą Polkomtela. Nie ma żadnej bezkompromisowej walki o wielki „deal”. Jest tylko bezradne miotanie się kilkunastu osób, które sami nie wiedzą, jak poukładać klocki, które dano im do zabawy. PGE nic nie mówi, bo nie ma nic mądrego do powiedzenia.

Ostatecznie PGE nie zdziałało nic. Jeżeli chciało sprzedać Exatela, to trzeba było dokończyć procedurę. Jeżeli nie chciało, to trzeba było jej nie rozpoczynać i po cichu doprowadzić do najlepszego na spółki i grupy PGE rozwiązania (giełdy? połączenia z Polkomtelem?) Czego nie chciała osiągnąć PGE, to poniosła sromotną porażkę.