Bezpieczne pomnażanie pieniędzy w funduszach inwestycyjnych

Konsekwentne trzymanie się wybranej strategii albo próba odgadnięcia koniunktury na giełdzie i dopasowania do tego swoich decyzji – to dwa podstawowe sposoby pomnażania oszczędności w funduszach inwestycyjnych

Aktualizacja: 05.05.2011 08:03 Publikacja: 05.05.2011 01:18

Sytuacja na rynku wywiera wpływ na decyzje o zakupie jednostek. Gdy weźmie się pod uwagę wartość nab

Sytuacja na rynku wywiera wpływ na decyzje o zakupie jednostek. Gdy weźmie się pod uwagę wartość nabyć (a nie przepływy netto, czyli nadwyżkę wpłat nad wypłatami), wyraźnie widać, że ich struktura się zmienia. W jednych miesiącach popularne są akcje, w innych bezpieczne fundusze.

Foto: Rzeczpospolita

Do inwestowania w fundusze można podejść na dwa zasadnicze sposoby. Pierwszym jest próba przewidzenia koniunktury i dopasowanie swoich działań do tych przewidywań. Inwestor kupuje więc fundusze z udziałem akcji, gdy spodziewa się zwyżek na giełdzie, i ucieka z nich do bezpieczniejszych instrumentów, gdy nastawia się na spadki na rynku.

Druga możliwość to określenie długookresowej strategii bez oglądania się na sytuację na giełdzie. Wtedy kluczem do budowy portfela jest planowany okres inwestycji (im dłuższy, tym można sobie pozwolić na bardziej ryzykowną strategię) i indywidualny poziom akceptacji ryzyka.

Większość rekomendacji dla inwestorów jest bliska tej drugiej filozofii. Jej zwolennicy twierdzą, że fundusze mają być prostym sposobem pomnażania oszczędności, dostępnym także dla tych, których wiedza o rynkach finansowych jest umiarkowana, a nie narzędziem służącym spekulacji.

Zbuduj strategię i się jej trzymaj

Dyrektywa MiFID nakazuje zbadanie wiedzy finansowej inwestora i jego skłonności do ryzyka przed zaproponowaniem mu produktu. W zaproponowanych przez Izbę Zarządzających Funduszami i Aktywami ankietach, z którymi powinien się zmierzyć każdy nowy inwestor, pojawiają się więc pytania, np. o wysokość straty, jaką inwestor byłby gotów zaakceptować, o to, jaką część swojej nadwyżki finansowej planuje ulokować w funduszach czy jakie są jego dotychczasowe doświadczenia z instrumentami finansowymi.

Na podstawie odpowiedzi potencjalnemu klientowi proponowana jest modelowa strategia inwestycyjna. Warto zauważyć, że test zakończy się takim samym wynikiem niezależnie od tego, czy inwestor wypełnia go w czasie hossy czy bessy; w żadnym pytaniu nie ma bowiem odniesień do aktualnej sytuacji na rynku.

Także same TFI określają minimalny rekomendowany czas inwestycji w swoje produkty. Jest on tym dłuższy, im bardziej ryzykowną strategię realizuje fundusz i im bardziej cena jego jednostki może się wahać. I tak np. dla funduszu obligacji minimalny sugerowany okres inwestycji to pół roku – rok, dla funduszy mieszanych (zrównoważonych i stabilnego wzrostu) jest to rok – trzy lata, natomiast dla uniwersalnych funduszy akcyjnych (a więc niekoncentrujących się na akcjach firm z określonych branż) już trzy – pięć lat.

Również te wskazania są niezależne od koniunktury. W karcie informacyjnej żadnego funduszu nie znajdziemy informacji, że ten termin skraca się albo wydłuża w zależności od tego, co się dzieje na rynku.

Zgadywanie wciąż popularne

Gdyby wszyscy inwestorzy stosowali opisane podejście, struktura nabyć jednostek w podziale na typy funduszy byłaby niezmienna w czasie. Tymczasem dane statystyczne pokazują, że jest inaczej.

W niektórych miesiącach nowe środki płyną głównie do funduszy akcji, w innych – do bezpieczniejszych produktów. To widoczny sygnał, że przynajmniej część inwestorów stara się uzależniać swoje ruchy od koniunktury. Niekiedy takie podejście ma oczywiste uzasadnienie. Trudno mieć pretensje do inwestora, który wprawdzie planował trzyletnią inwestycję w fundusz akcji, ale zakończył ją po pół roku zwyżek, bo satysfakcjonowały go osiągnięte w tym czasie zyski, i przeniósł pieniądze do funduszu rynku pieniężnego.

Próby dopasowywania się do koniunktury wiążą się z podwyższonym ryzykiem. Trafiając w dołki (zakup) i górki (umorzenie jednostek), można osiągnąć znacznie wyższe zyski, niż stosując strategię: kup i trzymaj. Kłopot w tym, że górki i dołki świetnie widać, gdy patrzymy wstecz, na historyczne wyceny akcji. Natomiast postawienie trafnej prognozy, co będzie się działo na parkiecie choćby w ciągu najbliższych kilku miesięcy, jest już znacznie trudniejsze.

A wskazanie, kiedy dokładnie wystąpią lokalne minima i maksima – właściwie niewykonalne. Przy braku szczęścia zbyt aktywne inwestowanie wcale nie musi przynieść oczekiwanych rezultatów.

Trudny okres dla funduszy dłużnych

Fundusze inwestujące w papiery dłużne, zwłaszcza w obligacje, tylko z pozoru są bezpiecznym, przewidywalnym narzędziem do pomnażania oszczędności. Tak byłoby, gdyby fundusz kupował obligacje i bony skarbowe na rynku pierwotnym, od emitenta, i przetrzymywał je do daty wykupu. Jest jednak inaczej: papiery są bardzo często kupowane i sprzedawane na rynku wtórnym, a tam ich cena zależy od wielu czynników, np. od obecnych i prognozowanych zmian stóp procentowych.

W sprzyjających okolicznościach na jednostkach funduszy obligacji można zyskiwać zdecydowanie więcej, niż wynosi rentowność papierów wchodzących w skład ich portfeli, w niesprzyjających okolicznościach – wręcz tracić. Może się tak stać nawet wtedy, gdy emitent papierów prawidłowo je obsługuje. Wystarczy, że fundusz wypełni portfel papierami o stałym, niewysokim oprocentowaniu, a stopy procentowe będą rosły; notowania tych papierów na rynku wtórnym spadną.

W ciągu minionych 12 miesięcy fundusze rynku pieniężnego zarobiły średnio nieco więcej niż fundusze obligacji, za to mniej, niż wyniosła inflacja, i mniej, niż można było zyskać na lokacie bankowej. Także kolejne miesiące będą dla zarządzających trudne, bo zapowiadane są dalsze podwyżki stóp procentowych.

Można jednak spotkać i bardziej optymistyczne opinie, że w obecne ceny papierów dłużnych planowane podwyżki stóp już są wkalkulowane. A papiery skarbowe wręcz mogą zacząć zyskiwać, jeśli Rada Polityki Pieniężnej dokona mniejszych zmian, niż spodziewa się rynek.

Sposobem, by w kolejnych miesiącach osiągnąć ponadprzeciętne wyniki na rynku papierów dłużnych, może być sięgnięcie po obligacje korporacyjne. Wtedy jednak należy pamiętać o ryzyku, wyższym niż w przypadku papierów skarbowych. Oprocentowanie obligacji firm jest zwykle odwrotnie proporcjonalne do poziomu wiarygodności emitenta.

Poczekaj na głębszą korektę i kupuj

Bardziej optymistyczne są prognozy dla rynku akcji. Ankietowani na początku roku analitycy przewidywali na 2011 r. kilkunastoprocentowy wzrost wartości indeksów warszawskiej giełdy. Wielu z nich przestrzegało też przed wyraźną korektą, której spodziewali się w pierwszym półroczu.

Dziś główne indeksy warszawskiej giełdy znajdują się kilka procent powyżej poziomu z końca ubiegłego roku, a to może wskazywać na możliwość dalszych zwyżek. Przy dużej zmienności, jakiej spodziewa się rynek, może się też opłacać dynamiczne zarządzanie portfelem. Należy jednak jeszcze raz podkreślić, że jest to bardzo ryzykowna strategia i trzeba się  liczyć z możliwością strat, jeśli nie uda się zgrać decyzji inwestycyjnych ze zmianami na rynku.

Krzysztof Lewandowski, prezes Pioneer Pekao TFI

Doświadczenia z rynków finansowych pokazują, że systematyczne inwestowanie połączone z dywersyfikacją geograficzną lokat jest optymalną formą inwestowania i oszczędzania. Inwestowanie zawsze łączy się z ryzykiem, ale również z możliwością osiągania wyższych zysków. Obecnie widzimy, że z jednej strony przedsiębiorstwa w różnych państwach dość szybko się rozwijają, a z drugiej wciąż nierozwiązane są problemy budżetowe wielu krajów, w tym m.in. z południowej Europy, co może mieć wpływ na rynki finansowe w przyszłości. Systematyczne oszczędzanie to jedna z najprostszych i podstawowych zasad inwestycyjnych, skutecznie pomagających obniżać ryzyko inwestycyjne. Dzięki regularnym zakupom jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych inwestor może zbudować zdywersyfikowany portfel, a dodatkowo nie musi się martwić, czy zainwestował w dobrym momencie, czy ceny mogą jeszcze spaść, kiedy i o ile.

Inwestując systematycznie, nie ograniczamy się do jednego momentu startu inwestycji, ale rozkładamy to na cały czas inwestowania. Dzięki temu spokojniej możemy obserwować wahania koniunktury na rynkach finansowych. Gdy ceny spadają, kupujemy coraz tańsze instrumenty, gdy rosną – kupujemy ich mniej, ale jednocześnie zwiększa się wartość naszych oszczędności.

Warto również podkreślić, że przy systematycznym oszczędzaniu nie trzeba na starcie wykładać dużych kwot. Regularne inwestowanie można przyrównać do rat, które systematycznie pracują na naszą korzyść.

 

Sposoby ograniczania ryzyka

- Gdy wybierzemy już strategię inwestycyjną (a więc np. zdecydujemy, że połowa środków ma trafić do funduszy obligacji, a druga połowa do funduszy stabilnego wzrostu), pieniądze trafiające do każdej z tych kategorii produktów warto podzielić między fundusze zarządzane przez kilka TFI. Wtedy jeśli nawet zarządzający popełni błąd i kupi niewłaściwe papiery, skutki złej decyzji będą miały wpływ tylko na część portfela inwestycyjnego. Dzieląc pieniądze między kilka produktów, ograniczamy możliwość straty, ale też tracimy szansę na to, że uda się ulokować całą kwotę w najlepszym funduszu z danej kategorii; byłoby to możliwe, gdybyśmy całość pieniędzy powierzyli jednemu TFI.

- Wpłacając środki do funduszu, warto uśrednić cenę zakupu: trzeba podzielić pieniądze na kilka transz i kupić jednostki w różnych terminach. Realna cena nabycia będzie wtedy średnią ważoną cen, po jakich zostały dokonane kolejne zakupy jednostek.

To uniezależni rentowność inwestycji od lokalnych wahnięć wartości jednostki (zmiany mogą być szczególnie gwałtowne w przypadku funduszy akcyjnych). Ta sama zasada powinna obowiązywać przy późniejszym umarzaniu jednostek. Zamiast sprzedawać od razu całość posiadanych aktywów, lepiej wykonać kilka mniejszych transakcji, by jednorazowa, gwałtowna zmiana ceny nie wpłynęła zbytnio na wynik inwestycyjny. Postępując w ten sposób, nie tylko bronimy się przed nagłym spadkiem rentowności, ale niestety pozbawiamy się też możliwości przypadkowego osiągnięcia nadprogramowych zysków (które pojawiłyby się, gdyby całego zakupu dokonać w lokalnym dołku lub całej sprzedaży na lokalnej górce).

- Dywersyfikować inwestycję jest tym łatwiej, im większą kwotą dysponujemy. Jeśli zdecydowaliśmy się wpłacać po 200 zł miesięcznie, a strategia przewiduje podział środków między dwie kategorie funduszy, nie sposób dodatkowo podzielić tych pieniędzy między trzy fundusze obligacji i trzy stabilnego wzrostu, bo minimalna wymagana przez większość TFI wpłata to 50 – 100 zł. Jednak nawet w takiej sytuacji nie warto rezygnować z dywersyfikowania inwestycji. W praktyce oznacza to wpłacanie pieniędzy do każdego funduszu raz na trzy miesiące.

Do inwestowania w fundusze można podejść na dwa zasadnicze sposoby. Pierwszym jest próba przewidzenia koniunktury i dopasowanie swoich działań do tych przewidywań. Inwestor kupuje więc fundusze z udziałem akcji, gdy spodziewa się zwyżek na giełdzie, i ucieka z nich do bezpieczniejszych instrumentów, gdy nastawia się na spadki na rynku.

Druga możliwość to określenie długookresowej strategii bez oglądania się na sytuację na giełdzie. Wtedy kluczem do budowy portfela jest planowany okres inwestycji (im dłuższy, tym można sobie pozwolić na bardziej ryzykowną strategię) i indywidualny poziom akceptacji ryzyka.

Pozostało 94% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy