Do inwestowania w fundusze można podejść na dwa zasadnicze sposoby. Pierwszym jest próba przewidzenia koniunktury i dopasowanie swoich działań do tych przewidywań. Inwestor kupuje więc fundusze z udziałem akcji, gdy spodziewa się zwyżek na giełdzie, i ucieka z nich do bezpieczniejszych instrumentów, gdy nastawia się na spadki na rynku.
Druga możliwość to określenie długookresowej strategii bez oglądania się na sytuację na giełdzie. Wtedy kluczem do budowy portfela jest planowany okres inwestycji (im dłuższy, tym można sobie pozwolić na bardziej ryzykowną strategię) i indywidualny poziom akceptacji ryzyka.
Większość rekomendacji dla inwestorów jest bliska tej drugiej filozofii. Jej zwolennicy twierdzą, że fundusze mają być prostym sposobem pomnażania oszczędności, dostępnym także dla tych, których wiedza o rynkach finansowych jest umiarkowana, a nie narzędziem służącym spekulacji.
Zbuduj strategię i się jej trzymaj
Dyrektywa MiFID nakazuje zbadanie wiedzy finansowej inwestora i jego skłonności do ryzyka przed zaproponowaniem mu produktu. W zaproponowanych przez Izbę Zarządzających Funduszami i Aktywami ankietach, z którymi powinien się zmierzyć każdy nowy inwestor, pojawiają się więc pytania, np. o wysokość straty, jaką inwestor byłby gotów zaakceptować, o to, jaką część swojej nadwyżki finansowej planuje ulokować w funduszach czy jakie są jego dotychczasowe doświadczenia z instrumentami finansowymi.
Na podstawie odpowiedzi potencjalnemu klientowi proponowana jest modelowa strategia inwestycyjna. Warto zauważyć, że test zakończy się takim samym wynikiem niezależnie od tego, czy inwestor wypełnia go w czasie hossy czy bessy; w żadnym pytaniu nie ma bowiem odniesień do aktualnej sytuacji na rynku.