Fundusze zagraniczne

Za pośrednictwem funduszy zagranicznych możemy ulokować oszczędności w Indonezji, Nigerii czy Brazylii. Ale są trudniej dostępne niż krajowe

Publikacja: 26.01.2012 00:20

Fundusze zagraniczne

Foto: Bloomberg

Na naszym rynku oferowanych jest ponad 400 funduszy zagranicznych zarządzanych m.in. przez takich gigantów, jak Franklin Templeton, BlackRock, HSBC, Shroders, BNP Paribas, Raiffeisen czy WIOF. W ubiegłym roku do Polski weszła amerykańska firma inwestycyjna Fidelity Worldwide Investment.

Ale są też instytucje zagraniczne, które z naszego rynku się wycofały, np. holenderskie Robeco czy duński Jyske. Powodem były problemy z dystrybucją funduszy.

Mało mieszanych

Wśród funduszy zagranicznych dostępnych na polskim rynku dominują akcyjne lub papierów dłużnych z różnych regionów świata (np. akcji rynku azjatyckiego czy dłużne rynku amerykańskiego). Niektóre inwestują w egzotycznych krajach, np. na Tajwanie, w Wietnamie czy Nigerii. Mało jest (ok. 7 proc.) bardzo u nas popularnych funduszy mieszanych: zrównoważonych lub stabilnego wzrostu.

Znaczna część oferty to fundusze sektorowe, np. inwestujące w firmy z sektora wydobywczego, metali szlachetnych czy zajmujące się ochroną zdrowia. Najlepszy wynik za 12 miesięcy (wycena z 20 stycznia), wynoszący 19,2 proc., wypracował fundusz sektora biotechnologii Franklin Biotechnology Discovery A (USD). Jego rezultat w przeliczeniu na złote jest jeszcze lepszy ze względu na umocnienie się dolara w ostatnich miesiącach.

Ryzyko walutowe

Ale możliwa jest też sytuacja odwrotna, kiedy stracimy na różnicach kursowych. W przypadku inwestycji w krajach innych niż USA czy kraje Unii Europejskiej może być tak, że lokalna waluta osłabi się w stosunku do dolara lub euro (w tych walutach najczęściej są wyceniane jednostki funduszy zagranicznych). Z kolei dolar może się osłabić w stosunku do złotego. To dodatkowo pogłębi stratę polskiego inwestora, który ostatecznie przelicza wyniki na złote. Stąd ryzyko wynikające z różnic kursowych często jest podwójne.

Na naszym rynku są jednak fundusze zabezpieczone przed takim ryzykiem (PLN hedged). Wtedy stopa zwrotu z inwestycji w fundusz zagraniczny rozliczany w złotych będzie zbliżona do wyniku osiągniętego w walucie bazowej (euro, dolary). Takie rozwiązania oferują: Franklin Templeton (osiem funduszy), BlackRock (sześć), Shroders (cztery) oraz BNP Paribas (jeden).

Gdzie są sprzedawane

Fundusze zagraniczne są trudniej dostępne niż krajowe, ponieważ oferuje je mniej instytucji finansowych, a poza tym pierwsza minimalna wpłata jest wyższa.

Fundusze zagraniczne można kupić u doradców finansowych, w bankach, w towarzystwach ubezpieczeniowych (w ramach produktów inwestycyjno-ubezpieczeniowych). Oferują je m.in.: Open Finance, Xelion DF, Expander Advisors, Investment Fund Management; banki takie jak m.in. Alior Bank, Citi Handlowy, Deutsche Bank, Raiffeisen Bank Polska, BNP Paribas.

Najbardziej rozwiniętą sieć dystrybucji na naszym rynku mają Franklin Templeton oraz BlackRock. Firmy te znajdują się w czołówce pod względem wartości środków pozyskanych z polskiego rynku.

Barierą dla mniej zamożnego inwestora jest stosunkowo wysoka pierwsza wpłata; wynosi ona od 1 tys. do 5 tys. dolarów czy euro. Barierę tę można ominąć, jeśli fundusze kupuje się w ramach produktów inwestycyjno-ubezpieczeniowych (ubezpieczenia na życie z funduszem kapitałowym). Wtedy minimalna wpłata to nierzadko 100 zł. Jednak ubezpieczenia z funduszem – z uwagi na wysokie koszty początkowe oraz opłaty związane z wcześniejszym zakończeniem inwestycji – są rekomendowane tylko inwestującym w długim terminie.

Niska opłata za zarządzanie

Fundusze zagraniczne w porównaniu z krajowymi mają nieco wyższą opłatę manipulacyjną (dystrybucyjną). W przypadku funduszy akcyjnych i zrównoważonych przekracza ona nieraz 5 proc. wpłacanej kwoty, a dłużnych – 4 proc. (górna granica podana jest w prospektach informacyjnych).

Opłata zależy od dystrybutora, rodzaju funduszu oraz powierzanej kwoty. Im większa inwestycja, tym opłata niższa. Na przykład gdy lokujemy w akcyjnych funduszach Black Rock 5 tys. dolarów (minimalna pierwsza wpłata), zapłacimy 5 proc., a gdy ponad 300 tys. dolarów – tylko 3 proc.

Opłat manipulacyjnych nie ma, jeśli korzystamy np. z internetowej platformy transakcyjnej mBanku (Supermarket Funduszy Inwestycyjnych); można tam kupić tytuły uczestnictwa takich funduszy zagranicznych, jak HSBC czy WIOF.

Fundusze zagraniczne mają natomiast z reguły dwukrotnie niższe opłaty za zarządzanie w porównaniu z funduszami krajowymi. Wynoszą one od 1 do 2,5 proc. wartości aktywów rocznie. Opłat tych nie widać, bo są już wliczone w ceny jednostek. Jeśli są niskie, w długim terminie ma to korzystny wpływ na wynik inwestycji.

Podatek rozliczymy samodzielnie

Inwestując w fundusze zagraniczne, nie unikniemy podatku Belki. Krajowe TFI automatycznie po zakończeniu inwestycji odliczają nam 19 proc. od zysków na rzecz fiskusa. W przypadku funduszy zagranicznych podatek musimy rozliczyć samodzielnie, analogicznie jak w przypadku inwestycji giełdowych.

Na naszym rynku oferowanych jest ponad 400 funduszy zagranicznych zarządzanych m.in. przez takich gigantów, jak Franklin Templeton, BlackRock, HSBC, Shroders, BNP Paribas, Raiffeisen czy WIOF. W ubiegłym roku do Polski weszła amerykańska firma inwestycyjna Fidelity Worldwide Investment.

Ale są też instytucje zagraniczne, które z naszego rynku się wycofały, np. holenderskie Robeco czy duński Jyske. Powodem były problemy z dystrybucją funduszy.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy