Jak wskazują analitycy Inwestycji Alternatywnych Profit, dziś - gdy świat boleśnie doświadcza deficytu kruszcu - wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek srebrnej hossy.
Przez wiele lat na rynku srebra istniała ogromna nadwyżka podaży nad popytem. Powstała między innymi dlatego, że wiele krajów wycofywało monety z obiegu ze względu na zawarte w nich srebro. Dopóki nie wyczerpały się te zapasy, srebro traktowano głównie jako metal przemysłowy, a jego cena nie przekraczała kilku dolarów za uncję. Nadwyżka powoli stopniała, co spowodowało, że od 2003 r. cena kruszcu wzrosła o ponad 500 proc. (z ok. 5 do ponad 30 dol.). Srebro odzyskało swój dawny blask.
W połowie stycznia, w związku z ogromnym popytem, Mennica Stanów Zjednoczonych zmuszona została, by zawiesić produkcję srebrnych Orłów. W USA skończyło się srebro. Ceny tych słynnych monet, niezależnie od rocznika, natychmiast poszybowały w górę. Tak, jak i samo srebro, bo podobne wieści o brakach kruszcu płyną z Królewskiej Mennicy Kanadyjskiej, producenta srebrnego Liścia Klonowego. W związku z deficytem, mennica zaczęła właśnie redukować zamówienia.
Ostatnim razem - w 1980 r., kiedy w Ameryce zabrakło srebra, cena kruszcu wzrosła do 50 dol. za uncję. Dziś wynosi niewiele ponad 30 dol., więc inwestorzy oczekują sporego zysku. - Im mniej srebra, tym bardziej wszyscy go pragną. Im bardziej go pragną, tym szybciej rośnie cena - mówi Mirosław Mejer, prezes firmy Inwestycje Alternatywne Profit S.A. - Dlatego na rynku srebra można się teraz spodziewać rekordowych wzrostów - dodaje Mejer.
Na rosnące ceny silnie wpływa również zapotrzebowanie przemysłowe. Srebro ma ponad 10 tys. komercyjnych zastosowań. Najwyraźniej obserwujemy obecnie wzrost popytu związanego z produkcją elektronicznych gadżetów. Niedawno pojawiły się nawet informacje, że w związku z ograniczonym dostępem do srebra, firma Apple ma opóźnienia w produkcji nowego iMaca. Według analityków, do 2016 r. zapotrzebowanie przemysłowe powinno wzrosnąć jeszcze o 60 proc., do poziomu 666 mln uncji rocznie. - Zważywszy, że obecne wydobycie wynosi nieco ponad 700 mln uncji rocznie, należy oczekiwać znacznego wzrostu cen, bo niemal całą produkcję pochłonie przemysł - wyjaśnia Mirosław Mejer.