Piotr Woźny, wiceminister cyfryzacji: Czeka nas eksperyment i ambitne cele do zrealizowania

Piotr Woźny, wiceminister cyfryzacji, o publicznych pieniądzach na sieć szerokopasmowego internetu

Aktualizacja: 02.01.2017 20:36 Publikacja: 02.01.2017 19:14

Piotr Woźny, wiceminister cyfryzacji: Czeka nas eksperyment i ambitne cele do zrealizowania

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Rz: Mali i średni przedsiębiorcy telekomunikacyjni zrzeszeni w Krajowej Izbie Komunikacji Ethernetowej ogłosili, że według tzw. analizy ex-ante prowadzonej przez Ministerstwo Rozwoju przypadnie im w udziale 1 mld zł zwrotnego dofinansowania z pieniędzy publicznych do projektów budowy sieci szybkiego internetu (NGA). Państwo w resorcie cyfryzacji macie wiedzę na temat tej analizy. Skąd taka kwota?

To kwota mieszcząca się w przedziale luki finansowania dłużnego wyliczanej dla potrzeb całego sektora. Przy czym punktem wyjścia przy tej analizie było stwierdzenie, że z rynku komercyjnego finansowania dłużnego w Polsce praktycznie wykluczone są małe i średnie firmy, których zapotrzebowanie na finansowanie dłużne waha się od 20 tys. do 10 mln zł. Są wykluczone z dwóch powodów: przez brak zaufania sektora bankowego do firm telekomunikacyjnych i z powodu trudności z oceną wiarygodności zabezpieczeń przez nie ustanawianych. Zaszkodziły tej wiarygodności m.in. przypadki firmy Milmex, która nie wykupiła na czas obligacji wcześniej zabezpieczając je częstotliwościami, czy historia niezaspokojonych wierzycieli Hawe. W przypadku małych i średnich telekomów dochodzi jeszcze jeden element, a mianowicie fakt, że wielu z nich realizowało projekty z funduszy unijnych poprzedniej perspektywy. Aktywa, które mieliby przeznaczyć na zabezpieczenie, to infrastruktura w tzw. okresie trwałości (wymaganym przez UE czasie, w którym należy zachować w niezmienionej formie i wymiarze efekty projektu – red.), co dodatkowo komplikowało ocenę kredytową przedsiębiorstwa.

Jaką postać może mieć zwrotne finansowanie dłużne?

Pracujemy nad tym projektem wspólnie z resortem rozwoju od kilku miesięcy. To MR jest instytucją zarządzającą programem operacyjnym „Polska cyfrowa" (PO PC). Chcielibyśmy dążyć do tego, aby udostępnić cały możliwy wachlarz takiego finansowania, tj. pożyczki, poręczenia i gwarancje oraz inwestycje kapitałowe w udziały/akcje przedsiębiorcy, które po osiągnięciu dojrzałości przez realizowane przezeń projekty byłyby przez niego odkupowane. Co najważniejsze – chcemy doprowadzić do tego, aby na rynku finansowania dłużnego dla małych i średnich przedsiębiorców z sektora telekomunikacyjnego pojawili się wyspecjalizowani pośrednicy, którzy będą bardzo dobrze znali potrzeby tego sektora oraz rozumieli specyfikę jego funkcjonowania i problemy dotykające jego uczestników.

Tacy wyspecjalizowani pośrednicy, po podpisaniu umowy z BGK, będą stanowić rodzaj tzw. jednego okienka kredytowego dla małych i średnich przedsiębiorstw z sektora, skarżącego się do tej pory na brak zrozumienia ich potrzeb po stronie komercyjnych instytucji finansowych.

Ile ostatecznie kosztować będzie państwo budowa sieci NGA w Polsce?

Odpowiedź na to pytanie może dać badanie luki inwestycyjnej, ocenianej wcześniej na 26–42 mld zł. Wydaje mi się, że bardzo dobrym momentem, aby ją oszacować, będzie rozstrzygnięcie drugiego konkursu I Osi PO PC. Może się okazać, że subskrypcja, do której zapraszamy przedsiębiorców, wystawiając 3,2 mld zł z PO PC, może sprawić, że wyłożą – przy minimalnym zobowiązaniu pokryciowym – ok. 4,7 mld zł własnych środków. W ten sposób rząd uruchomi dźwignię inwestycyjną, doprowadzając do sytuacji, w której po raz pierwszy na tak szeroką skalę w Polsce dojdzie do połączenia środków publicznych i prywatnych dla potrzeb budowy szerokopasmowego dostępu do internetu dla gospodarstw domowych i szkół.

Co w tym takiego nadzwyczajnego?

Można powiedzieć, że do dziś nie było w Polsce konkursu, w którym o pieniądze publiczne konkurowaliby wszyscy najwięksi operatorzy telekomunikacyjni. Gigantyczne środki publiczne na telekomunikację, którymi dysponowała Polska w perspektywie unijnej 2007–2013 (ok. 1,5 mld euro na wszystkie programy wsparcia), zostały w około 6/7 skierowane do wydatkowania przez samorządy województw. Powstały z tego w większości regionalne sieci szerokopasmowe borykające się dzisiaj z koniecznością prowadzenia działalności operacyjnej na skrajnie konkurencyjnym rynku telekomunikacyjnym. Zaprzepaszczono możliwość sięgnięcia do budżetów inwestycyjnych dużych przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Jedynie na terenie województw wielkopolskiego, lubuskiego i pomorskiego doszło do nawiązania współpracy z prywatnymi telekomami.

Pierwszy konkurs w I Osi PO PC powszechnie był wskazywany jako ten, w którym technologie kablowe mają przewagę i w którym są wątpliwości co do neutralności technologicznej warunków technicznych podłączania gospodarstw domowych. Dlatego przy definiowaniu warunków drugiego konkursu skupiliśmy się na tym, aby jak największej liczbie osób zapewnić dostęp do szerokopasmowego internetu i aby stało się to w warunkach wspomnianej neutralności. Ta ostatnia zapewnia nam konkurencję w walce o środki publiczne. Takiego eksperymentu, w którym duzi operatorzy stacjonarni konkurują o dofinansowanie unijne z mobilnymi w warunkach neutralności technologicznej, do tej pory nie było.

Pamiętajmy, że gramy o niezwykle wysoką cywilizacyjnie stawkę – z ponad 3,1 mln białych plam NGA wystawionych przez nas do „pokolorowania" w drugim konkursie ok. 65 proc. zlokalizowanych jest na terenie miejscowości liczących do tysiąca mieszkańców, a ok. 80 proc. na terenie miejscowości, które zamieszkuje mniej niż 5 tys. osób.

Najbardziej zdeterminowany wydaje się Orange. Spodziewa się pan, że w drugim konkursie wezmą udział wszyscy najwięksi operatorzy?

Z moich informacji wynika, że wszyscy czterej główni operatorzy są bardzo poważnie zainteresowani udziałem w tym konkursie. Nie tylko zresztą oni. Konkursem interesują się także średni przedsiębiorcy telekomunikacyjni, działający w skali lokalnej.

Wróćmy jeszcze do 1 mld zł dla małych firm. Rozumiem, że to też część budżetu I Osi PO PC, który opiewa na blisko 1,1 mld euro?

Tak. W pierwszym konkursie wartość podpisanych umów to około 280 mln zł (w konkursie udostępniono 600 mln zł – red.), w drugim wystawiamy 3,2 mld zł, a 1 mld zł chcemy przeznaczyć na wspomniane już instrumenty zwrotne. Wiem, do czego pani dąży: że suma tych kwot jest wyższa niż budżet na całą oś. Byłoby tak przy założeniu, że w drugim konkursie będziemy mieli do czynienia ze 100-procentową kontraktacją, a to jest jednak raczej mało prawdopodobne.

A jaki poziom uzna pan za sukces?

50 procent.

Mamy przykłady telekomów, które sięgnęły po środki UE, sieci nie powstały, a prokuratura ma pełne ręce roboty. Nie obawia się pan takiego scenariusza w przypadku miliarda dla MSP?

Nie obawiam się. Chociażby dlatego, że w poprzedniej perspektywie finansowej otrzymywali bezzwrotne dotacje, a my mówimy o pożyczkach dla przedsiębiorstw operujących na lokalnych, doskonale znanych im rynkach, nieporywających się na inwestycje na oddalonych terenach, posiadających konkretne biznesplany. Dużo łatwiej jest kontrolować efektywność korzystania ze środków udostępnionych na podstawie umowy pożyczki, niż rozliczać zobowiązania wynikające z dotacji.

Najważniejsze zadanie na 2017 rok?

Doprowadzić do osiągnięcia celu wyznaczonego zasadą n+3, dotyczącą wydatkowania środków w ramach POPC. Powoduje ona, że – w przeciwieństwie do poprzedniej perspektywy finansowej – po pierwszych trzech latach od przyjęcia programu trzeba się wykazać stosownym poziomem certyfikacji środków europejskich. W naszym przypadku poziom ten powinien wynieść w końcu roku 500 mln zł.

To będzie trudne?

Trudne dlatego, że nasi poprzednicy doprowadzili do zatwierdzenia PO PC 5 grudnia 2014 r. jako pierwszego krajowego programu operacyjnego na lata 2014–2020. Gdyby został przyjęty przez Komisję Europejską 27 dni później, mielibyśmy jako Polska 11 miesięcy więcej na realizację zasady n+3. I trudne również ze względu na fakt, że na dzisiaj mamy certyfikowane w PO PC łącznie niewiele ponad 52 mln zł.

CV

Piotr Woźny, podsekretarz stanu w Ministerstwie Cyfryzacji od listopada 2015 roku. Z wykształcenia jest prawnikiem. W 1995 roku ukończył Wydział Prawa na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Ma za sobą aplikację sądową (1998) i aplikację radcowską (2001). Bezpośrednio przed przyjęciem teki w resorcie związany był przez kilka lat z kancelarią GWW (dziś GWW Grynhoff i Partnerzy) specjalizującą się w obsłudze operatorów telekomunikacyjnych. Zdarzało się, że zasiadał w radach nadzorczych niektórych z nich. W latach 2000–2001 był wiceministrem łączności w rządzie Jerzego Buzka.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy