Przedsiębiorstwa działające w modelu ekonomii współdzielenia (z ang. sharing economy) przestają być nowością, a stają się zjawiskiem powszechnym, również na polskim rynku. Jak każda innowacja, taki model biznesowy przynosi wiele korzyści konsumentom i części rynku, ale stanowi też zagrożenie dla istniejących podmiotów, co prowadzi do konfliktów i protestów.
Sytuacja ta stwarza poważne wyzwanie dla ustawodawców. I choć w czerwcu 2016 r. Komisja Europejska wezwała kraje UE do uregulowania tego obszaru, Polska jeszcze nie zmierzyła się z tym zagadnieniem.
W mojej ocenie tylko właściwe uregulowania pozwolą wykorzystać zalety rozwijającego się nowego rynku usług, a jednocześnie zniwelować zagrożenia płynące ze zmian.
Jakie są zalety
Wśród korzyści wymienianych przez ekspertów na pierwszym miejscu zwykle pojawia się ta, że ekonomia współdzielenia znosi bariery wejścia na rynek dla osób, które do tej pory miały do niego ograniczony dostęp lub były z niego wykluczone. Dzięki istnieniu internetowych platform – pośredników – każdy, kto posiada jakiś zasób (na przykład samochód, mieszkanie, swój wolny czas i umiejętności czy wolny kapitał), może stać się usługodawcą i łatwo „podzielić się" nim z konsumentami.
Pobudza to drobną przedsiębiorczość i umożliwia zwiększenie dochodów gospodarstw domowych, ponieważ łatwiejsze staje się „dorabianie" lub praca dorywcza.