WIG-banki od początku roku zyskał już prawie 58 proc. i wyraźnie, bo aż o 34 pkt proc., pobił indeks szerokiego rynku. Wypadł także o 28 pkt proc. lepiej od Euro Stoxx Banks, który gromadzi kredytodawców ze strefy euro.
Bankowa hossa w pełni, WIG-banki jest najwyżej od dwóch lat, ale w czwartek ma się odbyć posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawie frankowej (choć najprawdopodobniej uchwała nie zapadnie). Czy rynek zapomniał już o ryzyku związanym z tymi kredytami? – Saga z przekładaniem uchwały Izby Cywilnej SN może nie skończyć się w tym roku. To powoduje, że banki nie widzą potrzeby szerokiego oferowania ugód. Są instytucje, które już zawiązały rezerwy związane z portfelem hipotecznych kredytów walutowych, co powoduje, że ich wycena rynkowa nie jest już tym ryzykiem obciążona – mówi Dariusz Świniarski, zarządzający w Skarbcu TFI.
– O sile notowań banków w ostatnim czasie w największym stopniu decydowały oczekiwania inflacyjne i dotyczące podwyżek stóp procentowych. Jednak uwagę zwraca też to, że kursy akcji banków frankowych radziły sobie lepiej niż reszta, co sugeruje, że w oczach rynku ryzyko dotyczące hipotek frankowych powoli znika. To zastanawiające, zważywszy na zbliżające się posiedzenie Izby Cywilnej SN w sprawie tych kredytów. Prawdopodobnie rynek nie spodziewa się teraz rozstrzygnięcia problemu – ocenia Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM. Zastanawia się jednak, czy utrzymywanie status quo w tym zakresie jest odpowiednie, biorąc pod uwagę napływ pozwów frankowiczów, wyroki sądów i duże odpisy zawiązywane przez banki. Być może rynek zakłada, że uda się rozłożyć frankowe koszty na dłuższy okres i nie będzie katastrofy.
Pytanie, czy i kiedy Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy po cięciu ich wiosną 2020 r. do 0,1 proc. z 1,5 proc., co mocno uderzyło w wyniki banków. Wtorkowy odczyt inflacji za sierpień (5,4 proc.) przebił oczekiwania rynku. – Znaczące podwyżki stóp są wykluczone przez obecną RPP. Niewielka podwyżka, rzędu 50–100 pkt baz., niczego nie zmieni, bo nadal realne stopy byłyby mocno ujemne. Taki ruch stóp w górę nie wpłynąłby na postrzeganie oprocentowania przez klientów, nadal dominowałoby ich nastawienie typu „pieniądze w banku przynoszą stratę, trzeba zainwestować w mieszkanie, akcje lub ziemię". RPP zdaje sobie sprawę, podwyżki stóp – te kosmetyczne, bo tylko o takich może być mowa na dwa lata przed wyborami – nic nie zmienią. Stąd jej nastawienie nie jest pozbawione racji – uważa Marcin Materna, szef działu analiz Millennium DM. Skoro podwyżki nic nie zmienią w kontekście walki z inflacją, ale mogą negatywnie wpłynąć na popyt wewnętrzny i utrudnić państwu skonstruowanie budżetu, RPP nie jest skłonna reagować. – Oczywiście prędzej czy później ugnie się pod presją ekonomistów. Raczej bardziej po to, aby nie zostać oskarżona, że nic nie robi. Jednak nawet mało realna podwyżka o 100 pkt baz. przy inflacji ponad 5 proc. to są działania pozorne i dużych zmian w gospodarce nie wywołają – dodaje Materna.