Podatkowy arbitraż nie zniknie

Wbrew intencjom rządu nawet po reformie zawartej w Polskim Ładzie samozatrudnienie pozostanie o wiele bardziej atrakcyjne niż umowa o pracę.

Publikacja: 08.08.2021 21:00

Podatkowy arbitraż nie zniknie

Foto: Adobe Stock

Polski Ład nie zrównuje poziomu obciążeń samozatrudnionych oraz pracujących na etacie, nie zmniejsza istotnie różnicy w wysokości płaconych podatków i składek – analizuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – A to dlatego, że w proponowanej reformie rząd otwiera dla samozatrudnionych furtkę w postaci ryczałtu z obniżonymi stawkami podatku i korzystniejszymi zasadami liczenia składki zdrowotnej wobec działalności gospodarczej prowadzonej inny sposób – wyjaśnia ekspert.

Obecnie w naszym systemie występują duże różnice w obciążeniach dochodów z pracy w zależności od formy zatrudnienia, na niekorzyść umów o pracę. Powoduje to tzw. podatkowy arbitraż, czyli, mówiąc w skrócie, wykonywanie takiej samej pracy, jakby się było pracownikiem najemnym, ale w formie działalności gospodarczej, tylko po to, by zyskać korzyści podatkowe. Taki arbitraż prowadzi do sztucznego samozatrudnienia, wypychania czy nawet przymuszania pracowników, by zakładali własne firmy.

W proponowanej reformie podatkowej rząd PiS kładzie szczególny nacisk na likwidację, a przynajmniej znaczące ograniczenie, różnic w obciążeniach różnych form zatrudnienia. To jeden z podstawowych celów reformy. Jednoosobowe działalności gospodarcze o wyższych dochodach mają płacić wyższe daniny (ryczałtowa dziś składka zdrowotna ma się zamienić na 9-proc. składkę proporcjonalną do dochodów, której nie będzie można odliczyć od PIT).

I rzeczywiście, przy dochodach rzędu 10 tys. zł na miesiąc łączny klin podatkowy w przypadku tzw. liniowców (chodzi o rozliczających się według 19-proc. liniowego PIT, a klin jest tu liczony łącznie ze składką na ZUS) ma wzrosnąć z obecnych ok. 28 proc. do ok. 36 proc., podczas gdy dla umów o pracę wynosić będzie 42–43 proc. Przy dochodach rzędu 30 tys. zł na miesiąc klin dla samozatrudnienia wzrośnie z ok. 22 do 30 proc., a dla etatowców wynosić będzie prawie 45 proc.

– Teoretycznie więc różnice powinny się zmniejszyć. Inne rozwiązania przedstawione w Polskim Ładzie powodują jednak, że ten cel nie zostanie osiągnięty – zauważa Kozłowski.

– Przejście z podatku liniowego na ryczałt od przychodów ewidencjonowanych spowoduje, że samozatrudnieni o pewnym poziomie dochodów będą płacić mniej więcej tyle co do tej pory. A w przypadku informatyków nawet mniej – mówi Kozłowski.

Jak wynika z wyliczeń Federacji Przedsiębiorców Polskich, przy 10 tys. zł dochodu na miesiąc liniowiec płaci dziś 2816 zł podatków i składek, po zmianach w Polskim Ładzie zapłaciłby 3675 zł. Jeśli jednak przeszedłby na 14-proc. ryczałt (co dotyczy np. lekarzy, prawników czy tłumaczy), zapłaciłby 2742 zł, czyli nawet zyskałby 74 zł wobec obecnych zobowiązań. Z kolei przy 12-proc. stawce ryczałtowej (co dotyczy np. informatyków czy programistów) zyskałby 312 zł na miesiąc. Im dochody wyższe, tym zysk większy, np. informatyk prowadzący własną działalność i zarabiający 30 tys. zł może na zmianie formy tej działalności zyskać prawie 900 zł.

Trzeba przy tym zaznaczyć, że przejście z podatku liniowego na ryczałt w nowym reżimie podatkowym Polskiego Ładu będzie korzystne tylko dla tych, którzy mają zarobki mniej więcej powyżej 6 tys. zł na miesiąc. I nie ponoszą kosztów prowadzonej działalności, ponieważ ryczałt dotyczy całości przychodów.

– Rzeczywiście, w reżimie podatkowym proponowanym w Polskim Ładzie obciążenia podatników, którzy przejdą z linowego PIT na ryczałt, wciąż będą atrakcyjne wobec umowy o pracę – zauważa też Przemysław Pruszyński, ekspert podatkowy Konfederacji Lewiatan. – Trzeba jednak podkreślić, że ryczałt dla wielu firm jest po prostu nieopłacalny. Ciężko też wyrokować, dla jakiej części firm korzystna będzie forma spółki kapitałowej i skorzystanie z tzw. estońskiego CIT. Można się obawiać, że gros firm zostanie na liniowym PIT i będzie zmuszona płacić wyższe daniny – zaznacza.

– Reforma PiS nie likwiduje arbitrażu podatkowego przy różnych formach zatrudniania, bo samozatrudnieni korzystający dziś z podatku liniowego nie muszą odczuć istotnych skutków finansowych. Zmiany uderzą za to w realne działalności gospodarcze, ponoszące dziś prawdziwe ryzyko prowadzenia biznesu – podsumowuje Kozłowski.

Polski Ład nie zrównuje poziomu obciążeń samozatrudnionych oraz pracujących na etacie, nie zmniejsza istotnie różnicy w wysokości płaconych podatków i składek – analizuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – A to dlatego, że w proponowanej reformie rząd otwiera dla samozatrudnionych furtkę w postaci ryczałtu z obniżonymi stawkami podatku i korzystniejszymi zasadami liczenia składki zdrowotnej wobec działalności gospodarczej prowadzonej inny sposób – wyjaśnia ekspert.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy