Postępująca degradacja i zaśmiecenie środowiska to niepożądane zjawiska, do którychdoprowadza działalność człowieka. Coraz częściej zdajemy sobie sprawę z tego, że nasza konsumpcja nie może być nieograniczona. Dlatego też nowym wyznacznikiem poziomu rozwoju jest nie to, ile zużywamy, ale to, o ile sprytniej i rozsądniej wykorzystujemy zasoby, które posiadamy.
– W ostatnich latach (w szczególności 2019–2020) polskie media wielokrotnie obiegał niechlubny obraz naszego kraju jako płonącego wysypiska Europy – mówi Aneta Skubida, współzałożycielka i ekspertka fundacji Green Dealers.– Płonącego zarówno odpadami własnymi, jak i tymi przywiezionymi z zagranicy, nieraz z dużych odległości. Niektórzy przywoływali przy tym inny blisko związany obraz: gigantyczne oceaniczne wyspy śmieci (w tym jedna pięć razy większa niż Polska). Do tak gigantycznych patologii doprowadził fakt, iż przez dziesiątki – a w zasadzie setki – lat koszty środowiskowe związane z wytwarzaniem i dystrybucją (zwłaszcza opakowywaniem) dóbr były uzewnętrznianie – czyli nie ponosił ich producent. Produkcja i konsumpcja stałe wzrastały, środowisko cierpiało coraz bardziej – tłumaczy.
Światowi liderzy przystępują do wyścigu w kierunku zrównoważonego, nieuciążliwego dla planety rozwoju. W tym zakresie przoduje Unia Europejska, która nie tylko deklaruje ambitne cele, ale także wdraża polityki i konkretne narzędzia, takie jak programy wsparcia, w tym grantowego, oraz modyfikuje siatkę instytucji i grup roboczych, tworząc organizmy takie jak Europejska Rada ds. Innowacji czy misja na rzecz neutralności klimatycznej.
Neutralność klimatyczna i gospodarka obiegu zamkniętego leżą u podstaw założeń modelu odbudowy gospodarek po pandemii Covid-19 – nowego Zielonego Ładu. To one mają stać się kołami zamachowymi rozwoju o zupełnie innej, lepszej jakości. Po wygranych przez Joe Bidena wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych świat usłyszał o nowym wyścigu – tym razem nie jest to jednak wyścig zbrojeń, ale wyścig o inteligentniejsze wykorzystanie zasobów i minimalizację oddziaływania na środowisko – w tym neutralność klimatyczną. Jednak ścigają się już nie tylko całe państwa czy ich zrzeszenia, ale też poszczególne miasta i korporacje. „Race to zero", czyli wyścigi do osiągnięcia neutralności klimatycznej, nabiera rozpędu i przybiera w liczebności uczestników.
– Skoro możemy zaspokoić potrzebę niższym kosztem – zarówno własnym, finansowym, jak i kosztem środowiskowym (a środowisko to przecież nasze warunki życia) – czemu mielibyśmy tego nie robić? – pyta Aneta Skubida z Green Dealers. – Energię do domu może dostarczyć już nie tylko węgiel wydobywany głęboko spod ziemi przez ryzykujących życie i zdrowie górników oraz transportowany na duże odległości. W dzisiejszych czasach możemy mieszkać w domach niskoenergetycznych i wręcz pozytywnych energetycznie (czyli wytwarzających więcej energii niż zużywających). Fotowoltaika to nie tylko panele fotowoltaiczne, ale też fotowoltaiczne dachówki, szyby czy nawet pergole – dodaje.