Z polskich danych ogłaszanych ostatnio należy wziąć pod uwagę słabe wykonanie budżetu państwa po lutym. Po pierwszych dwu miesiącach roku jest za wcześnie, by bić na alarm, jednak trzeba bacznie się przyglądać danym w kolejnych miesiącach. Dobre były dane o produkcji przemysłowej, produkcja budowlana za sprawą zimy zawiodła.
Trochę niepokoi mnie to, co się dzieje w samych Chinach i na linii Chiny – Ameryka.
Państwo Środka zacieśnia politykę monetarną. W poprzednim roku i na początku tego chińskie banki bardzo silnie zwiększały ekspansję kredytową, podczas gdy banki na świecie raczej zaostrzały kryteria udzielania kredytów. Rynek nieruchomości w Chinach przez wielu ekspertów jest określany mianem bańki spekulacyjnej. Obawiam się, że mniejszy dopływ kredytu może spowodować perturbacje na tym rynku i doprowadzić do pogorszenia jakości portfeli kredytowych banków.
Niepokojące są też sygnały dotyczące kontaktów handlowych między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Amerykanie coraz głośniej nawołują władze chińskie do zrewidowania swojej polityki walutowej i zezwolenia na aprecjację juana. Chińczycy nie godzą się na żadne ustępstwa, by nie pogarszać swojej konkurencyjności. Pojawiły się nawet głosy o wprowadzeniu 25-proc. podatku importowego na chińskie produkty do czasu zmiany stanowiska Pekinu w sprawie polityki walutowej.
Myślę, że może nas czekać okres większego protekcjonizmu w gospodarkach i Chiny mogą z tego tytułu ucierpieć. Gdyby tak się stało, możemy obserwować tendencję spadkową cen surowców tradycyjnie importowanych przez Chińczyków.