To koniec amerykańskiego offsetu dla rzeszowskiej spółki związanej z silnikowym gigantem Pratt & Whitney.
Umowa offsetowa zawarta w 2003 roku z Lockheedem Martinem, dostawcą 48 samolotów wielozadaniowych dla Sił Powietrznych, zobowiązała lotniczego producenta z Teksasu do umieszczenia w WSK Rzeszów montażu wszystkich silników do polskich jastrzębi. Ich testowaniem i regulacją zajęły się Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 4 z Warszawy. Potem sprawdzone napędy wracały do USA.
Oba polskie zakłady zostały dostosowane do ambitnego zadania, a pracownicy musieli dołożyć starań, by uzyskać firmowe certyfikaty P&W. Silniki F100PW229 to najnowsze napędy oferowane przez Pratta do myśliwców F-16.
– W specjalnie przygotowanej montażowni produkcją zajmowało się w WSK Rzeszów 20 specjalistów – mówi Andrzej Czarnecki, rzecznik rzeszowskiej spółki. Czarnecki twierdzi, że z zagospodarowaniem fachowców, po zakończeniu prac przy silnikach PW100, nie będzie w firmie problemów. – Mają najwyższe kwalifikacje, a w sąsiedztwie, w tej samej hali, produkowane są silniki m.in. do polskich śmigłowców Sokół.
Rzeszowska wytwórnia silnikowe komponenty przysyłane do montażu z Ameryki uzupełniała o części produkowane na miejscu. W Rzeszowie powstawało na przykład całe orurowanie napędów. Zastosowane nad Wisłokiem unikalne technologie gięcia tytanowych rurek i produkowania wirujących detali oraz elementów turbin sprawiają, że części z Polski stosowane są w produkcji silników lotniczych we wszystkich fabrykach Pratt & Whitney na świecie.