Według amerykańskich ekonomistów pierwsze oznaki ożywienia mogą się pojawić dopiero w 2010 roku. Dla reszty świata to fatalna wiadomość, bo panuje powszechne przekonanie, że to właśnie Stany Zjednoczone jako pierwszy kraj wyjdą z recesji.
To ożywienie będzie również „dość niemrawe”. Wcześniej jednak amerykańską gospodarkę czeka dalsze kurczenie się produktu krajowego brutto. Po jego spadku o 0,5 proc. w trzecim kwartale 2008 r., czwarty kwartał ma być jeszcze gorszy z wynikiem minus 4,1 proc. Z tego to powodu podstawowe stopy procentowe mają pozostać przez dłuższy czas na wyjątkowo niskim poziomie, co oznacza, że amerykańska Rezerwa Federalna nie ma zamiaru podnosić stóp z obecnego poziomu bliskiego 0 procent.
Fatalnie przedstawia się sytuacja na amerykańskim rynku pracy, a poziom zwolnień sięga kryzysowych lat 2000 i 2001, kiedy doszło do pęknięcia bańki internetowej. Amerykańskie firmy prywatne zlikwidowały w grudniu aż 693 tys. miejsc pracy, poinformowała w środowym raporcie firma ADP. Ekonomiści prognozowali, że liczba zredukowanych w grudniu miejsc pracy sięgnie 470 tys.
Jeśli nawet weźmie się pod uwagę miejsca pracy stworzone w sektorze publicznym, liczba miejsc pracy, które gospodarka straciła w grudniu, może sięgnąć 675 tys.
Oficjalne dane dotyczące całej gospodarki USA będą znane w najbliższy piątek. Wczoraj ekonomiści prognozowali, że w grudniu zniknęło 500 tys. miejsc pracy wobec 533 tys. w listopadzie.