A potem cios zadał rząd. Budżet projektu obcięto niemal o połowę. Zdenerwowany szef sztabu projektu oświadczył, że rząd może oszczędzić jeszcze więcej – i zaproponował, że sztab się rozwiąże, co pozwoli na niewypłacanie pensji ponad 40 osobom.
Wilno pozostanie jednak Europejską Stolicą Kultury, choć imprezy będą skromniejsze. Litwini postanowili nie rezygnować też z innego symbolicznego przedsięwzięcia – odbudowy tzw. Zamku Dolnego, czyli siedziby Wielkich Książąt Litewskich. Zostanie tam przeniesiona siedziba prezydenta – teraz rezyduje on w Pałacu Rzeczypospolitej, zwanym przez Litwinów Pałacem Biskupim.
– To jedno z nielicznych miejsc w Wilnie, gdzie trwają prace budowlane. A jeszcze w ubiegłym roku był boom. Przyjeżdżali fachowcy z Polski, a ludzie z wyższym wykształceniem porzucali posady w administracji państwowej, by pracować w sektorze budowlanym – mówi jeden z moich rozmówców.
Ale oprócz zmian widocznych gołym okiem kryzys przyniósł Litwie zmiany głębsze. Butelki z benzyną rzucane w parlament świadczą o skali frustracji społecznej. Będzie ona tym większa, im bardziej kryzys się będzie pogłębiał, co jest nieuniknione. Kolejny fatalny zbieg okoliczności to fakt, że właśnie w tym roku powinna przestać pracować elektrownia atomowa w Ignalinie.
Do wybudowania nowej siłowni, a także mostu energetycznego łączącego systemy energetyczne Litwy i Polski, powołano narodową spółkę inwestycyjną LEO LT i pozwolono, by kontrolę nad strategicznym projektem państwowym faktycznie sprawowała prywatna spółka Maxima.
– Dopóki była koniunktura, społeczeństwo było pasywne. Ludzie przymykali oczy na dziwne związki między władzą a oligarchami. To się skończyło, narasta niezadowolenie – ocenia politolog prof. Vytautas Radžvilas. – A wybory prezydenckie, które odbędą się za kilka miesięcy, mogą rozbić rządzącą koalicję i przynieść polityczną niestabilność.
[ramka][b]Trudna sytuacja na łotwie[/b]
Łotwa jest na granicy bankructwa, a jeśli poprawki do budżetu nie będą gotowe do końca marca, kraj nie otrzyma międzynarodowej pomocy finansowej – ostrzega Valdis Dombrovskis, desygnowany na premiera tego kraju były minister finansów. – Kwota niezbędna do załatania deficytu budżetowego to 700 mln łatów (996 mln euro) – ocenił Dombrovskis. Jego zdaniem do przegłosowania na czas poprawek budżetowych niezbędne jest polityczne porozumienie w sprawie dalszych cięć budżetowych. – Alternatywą jest bankructwo kraju – podkreślił. Budżet Łotwy na 2009 r. zakłada, że PKB spadnie o 5 proc. Deficyt budżetowy jest planowany na 4,7 proc. PKB.
[b]Reportaże: z Łotwy i innych krajów ogarniętych kryzysem czytaj w cyklu "Rz" [link=http://www.rp.pl/temat/265644.html]Kraje nad przepaścią[/link].[/b][/ramka]