Dziś aktywność światowych inwestorów z pewnością będzie mniejsza ze względu na obchodzone w USA święto pracy. Właśnie dane o bezrobociu w Stanach Zjednoczonych wywołały w inwestorach na koniec tygodnia mieszane uczucia.
Z jednej strony stopa bezrobocia, która osiągnęła poziom 9,7 proc., okazała się najwyższa od 1983 r., ale z drugiej w gospodarce ubyło mniej miejsc pracy, niż oczekiwał tego rynek. Zdaniem analityków właśnie rosnące bezrobocie traktowane jest jako główna przeszkoda w ożywieniu gospodarki. Eksperci obawiają się, że właśnie to będzie kładło się cieniem na przyszłej koniunkturze giełdowej, i to nie tylko w USA.
Wsparciem dla giełd mogą się okazać dalsze działania rządów największych światowych gospodarek. Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown zaapelował do rządów najbardziej uprzemysłowionych państw świata o to, by mimo oznak przezwyciężania globalnej recesji nadal utrzymały działania stymulujące gospodarkę, a wstrzymując je, działały w skoordynowany sposób. Brown chce, by działania rządów przeciągnęły się na cały 2010 r.
Na tle innych rynków wschodzących słabo wypadła warszawska giełda. W najbliższych dniach z pewnością dane o planowanym na przyszły rok rekordowo wysokim deficycie budżetowym nie będą wspierały polskiej giełdy. Jeśli złoty będzie się osłabiał, to polskie akcje będą mniej atrakcyjne dla zagranicznych graczy.
Straty z minionego miesiąca próbowali odrabiać inwestorzy w Chinach. Na razie zwyżki nie są jednak imponujące. Pod koniec tygodnia mocno odbiły natomiast brazylijskie akcje. Władze największego południowo-amerykańskiego kraju poinformowały, że jego gospodarka szybko się odbudowuje. W tym roku wzrost PKB ma wynieść 0,5 proc., ale już w 2010 r. 4,5 proc.