Impulsem do dynamicznego umocnienia złotego była wypowiedź prezesa NBP Marka Belki. W wywiadzie dla Reutersa stwierdził on, że zbliża się czas stopniowego zaostrzania polityki pieniężnej w Polsce. Jeszcze we wtorek za euro płacono 3,95 zł, a wczoraj 3,87 zł. Taniał też frank (3,08 wczoraj na zamknięciu wobec 3,12 zł we wtorek).

Wypowiedź szefa NBP miała też wpływ na środowy przetarg obligacji. Na pierwszej w 2011 r. aukcji resort finansów sprzedał papiery za 6,2 mld zł, ale ceny nie były dla MF już tak korzystne jak w ubiegłym roku. Ministerstwo sprzedało obligacje dwuletnie za 5,1 mld zł i pięciolatki za 1,1 mld zł. Tak duża oferta nie byłaby możliwa, gdyby nie popyt ze strony inwestorów, który wyniósł odpowiednio 8,3 i 2,8 mld zł.

Od 13 października, kiedy MF sprzedawał papiery pięcioletnie, nie odbył się żaden przetarg obligacji (pomijając oferty zamiany starych papierów na nowe). Przerwa zrobiła swoje. Średnia cena uplasowanych w środę obligacji dwuletnich to 905,37 zł, co odpowiada rentowności 4,984 proc. To znacznie wyżej niż wynik osiągnięty w październiku (4,595 proc.). Wzrosła też rentowność papierów pięcioletnich, do 5,65 proc., wobec 5,14 proc. w październiku. – Ceny wyraźnie spadły, rentowność wzrosła, na co wpływ ma gorsza koniunktura na rynku i świadomość inwestorów, że wkrótce dojdzie do podwyżek stóp procentowych – ocenia Arkadiusz Urbański, analityk banku Pekao.

Pierwszy tegoroczny przetarg był także sprawdzianem tego, jak wyglądać będzie zainteresowanie papierami rządowymi w świetle planowanej redukcji składek do OFE. – Wysoki popyt pokazał, że ostatnie informacje nie wpłynęły na zainteresowanie obligacjami skarbowymi. Część inwestorów starała się jednak wykorzystać sytuację do sprawdzenia, jak wysoko można wywindować rentowność obligacji – ocenia Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego w MF.