W grudniu 2010 r. Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje detaliczne o wartości nominalnej 146 mln zł – o 28 proc. mniej niż w listopadzie. W sumie w całym ubiegłym roku sprzedaż papierów kierowanych do drobnych inwestorów sięgnęła 2,38 mld zł, o 38 proc. mniej niż w 2009 r. i aż o 61,4 proc. mniej niż w kryzysowym 2008 r.

Dane wskazują, że rządowe papiery – zachowując wszelkie proporcje – są mniej popularne w czasach, kiedy można zarobić na giełdzie. W 2010 r. do TFI napłynęło bowiem około 10 mld zł nowych środków. Saldo wpłat i wypłat w 2009 r. było niższe (sięgało 3 mld zł). W 2008 r. inwestorzy wypłacili z kolei z funduszy 30 mld zł. Podobną tendencję zobaczyć można, analizując zmianę wartości depozytów bankowych gospodarstw domowych.

Gorsza sprzedaż obligacji detalicznych to także wynik coraz mniej konkurencyjnych odsetek. Oprocentowanie nowych serii najpopularniejszych dwulatek przez większą część roku wynosiło 4 proc. w skalu roku. Jeszcze na początku 2010 r. kupon dwulatek wynosił 4,75 proc., a dziesięciolatek – aż 6,75 proc. W lutym i marcu ministerstwo zdecydowało się na cięcie oprocentowania, tłumacząc to spadkiem rentowności na rynku hurtowym obligacji – który dla oferty detalicznej jest punktem odniesienia.

Ostatnio jednak ceny obligacji na rynku wtórnym spadają w związku z zaostrzeniem się kryzysu w strefie euro i obawami o popyt po odjęciu OFE części składek. Śladu tych zmian w oprocentowaniu nowych emisji dla detalu jednak nie widać. Styczniowa oferta zakłada 4 proc. dla kupujących dwulatki, 3,85 proc. w pierwszym okresie odsetkowym dla inwestujących w papiery trzyletnie, 4 proc. w przypadku czterolatek i 5,25 proc. dla dziesięciolatek.

Wynik sprzedaży za 2010 r. byłby jeszcze gorszy, gdyby nie wciąż popularna wśród kupujących opcja zamiany zapadających papierów na nowe. 74 proc. sprzedaży dwulatek to wynik takich dyspozycji. Analitycy podkreślają, że w ten sposób resort wciąż korzysta z dużej popularności obligacji przed dwoma laty.