Miliardy euro wpompowane w gospodarkę uchroniły wprawdzie świat przed kolejną falą kryzysu, ale przyniosły efekt w postaci wysokiej inflacji. Banki centralne rozpoczęły więc cykl podwyżek stóp (patrz ramka poniżej). Dziś decyzję w tej sprawie podejmie Rada Polityki Pieniężnej (ekonomiści stawiają na wzrost głównej stopy NBP z 3,75 do 4 proc.), a w najbliższy czwartek podobny krok oczekiwany jest ze strony przedstawicieli Europejskiego Banku Centralnego (z 1 do 1,25 proc.).
W ciągu ostatniego roku w wyniku klęsk naturalnych i pędu do lokowania kapitału w surowcach, ceny tych ostatnich gwałtownie rosły. Dotyczy to zwłaszcza ropy naftowej, która drożała także na skutek niepewnej sytuacji politycznej w Afryce Północnej. Drożejąca żywność i paliwo sprawiają, że inflacja, zarówno w gospodarkach wschodzących, jak i rozwiniętych przyspiesza. W strefie euro sięgnęła ona w marcu 2,6 proc. i była najwyższa od ponad dwóch lat.
Większość banków wstrzymywała się w 2010 r. z podejmowaniem decyzji o podwyżkach stóp w obawie przed zduszeniem kruchego wzrostu gospodarczego. Pozwoliły, aby ceny ropy skoczyły do 120 dol. za baryłkę (wczoraj za baryłkę Brent płacono 120,63 dol. - najwięcej od lipca 2008 r.) czy pszenicy do 772 dol. za kwintal. Surowcowy indeks Standard & Poor's GSCI sięgnął najwyższego poziomu od sierpnia 2008 roku.
W Polsce cena benzyny oscyluje teraz wokół 5 zł za litr. Spektakularne zwyżki cen są także na rynku cukru. Teraz – w ocenie ekonomistów – banki centralne muszą nadganiać stracony czas. Z wyjątkiem Fedu prawie wszystkie są gotowe podnosić stopy.
Zdaniem Macieja Relugi, głównego ekonomisty BZ WBK, jasny sygnał ze strony RPP, że rozpoczęty w styczniu podwyżką o 0,25 pkt proc. cykl podwyżek będzie kontynuowany, pomoże nieco zdusić oczekiwania inflacyjne. Inaczej groziłoby nam narastanie presji na podwyżki płac. W ocenie Radosława Bodysa, ekonomisty z banku UBS w Londynie, przy obecnym poziomie wzrostu gospodarczego w Polsce i przy aktualnej inflacji (3,6 proc. r./r. w lutym), główna stopa NBP powinna wynosić 5 – 6 proc. – W Polsce, jak i na świecie wyraźne ożywienie jest już faktem. Oczywiste stało się też, że inflacja rośnie w szybkim tempie i bez kroków zmierzających do jej zdławienia możemy jeszcze długo obserwować to zjawisko – wyjaśnia ekonomista UBS. – Niestety, część banków centralnych nadal kurczowo trzyma się dotychczasowego poziomu stóp.