Na początku tego roku prognozy dotyczące giełdy były optymistyczne. Oczekiwano, że na akcjach będzie można zarobić od 5 do nawet 20 proc. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Kryzys finansowy w Europie narastał. Wskaźniki makroekonomiczne na świecie się pogarszały.
Wszystko to sprawiło, że w połowie roku zainteresowanie akcjami drastycznie zmalało. Indeksy giełdowe spadły o kilkanaście procent. Do końca roku tej negatywnej tendencji nie udało się zmienić. Inwestorzy nie doczekali się też grudniowego rajdu Świętego Mikołaja, na który tak wielu liczyło.
W efekcie bilans 2011 roku na giełdzie wygląda fatalnie. Ceny akcji spadły średnio o ponad 20 proc. Papiery zaledwie 32 firm przyniosły zyski. Na spółkach Cormay i Krezus inwestorzy zyskali grubo ponad 100 proc. Na przeciwnym biegunie znalazł się Pronox. Strata na jego papierach sięgnęła 93 proc.
W nadchodzącym roku nadal problemem będzie kryzys w strefie euro. W USA widać lekką poprawę wskaźników makro, ale ogromne zadłużenie krajów europejskich może skutecznie studzić zapał kupujących. A jak wiadomo, nastroje na globalnych rynkach mają bardzo duży wpływ również na warszawską giełdę.
Debiutanci rozczarowali
Zakup akcji na rynku pierwotnym również okazał się porażką. Wyliczany przez „Rz" indeks IPO spadł od początku roku o ponad 30 proc. Kursy akcji zaledwie dziewięciu spośród 38 giełdowych debiutantów są obecnie powyżej ceny sprzedaży w ofercie publicznej (lub ceny odniesienia w przypadku przejścia z NewConnect).