Inwestycje w obligacje na giełdzie

Kupując obligacje na giełdzie, najbezpieczniej jest trzymać je aż do wykupu. Zarabianie na różnicach cen może przynieść straty

Publikacja: 02.02.2012 06:20

Inwestycje w obligacje na giełdzie

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski

Na giełdzie kupujemy nie tylko akcje, ale również obligacje. Są to papiery dłużne, które potwierdzają, że ich nabywca udzielił pożyczki emitentowi na określony czas (do terminu wykupu) i na ustalonych warunkach (za odsetki). Emitentami obligacji są firmy, samorządy oraz Skarb Państwa.

Ze względu na termin wykupu wyróżniamy obligacje krótkookresowe (do roku), średnioterminowe (od roku do pięciu lat) oraz długoterminowe. Gdy mówimy, że obligacja jest długoterminowa lub krótkoterminowa, mamy na uwadze czas pozostały do jej wykupu, czyli jej „długość życia". Oznacza to, że obligacja dziesięcioletnia o stałym oprocentowaniu (np. DS1013), wyemitowana osiem lat temu, jest traktowana jako papier średnioterminowy, bo zostanie wykupiona za dwa lata.

Termin wykupu oznaczony jest cyframi. Na przykład w symbolu obligacji dziesięcioletniej DS1013 dwie pierwsze cyfry oznaczają miesiąc wykupu (październik), a dwie kolejne rok wykupu (2013). Litera S informuje, że jest to papier o stałym oprocentowaniu (gdyby był o zmiennym, byłaby litera Z).

Wyższe bezpieczeństwo, niższy zysk

W niepewnej sytuacji gospodarczej mniej ryzykowne są obligacje skarbowe o krótkim terminie wykupu i zmiennym oprocentowaniu. W razie wzrostu inflacji i podwyżek stóp procentowych zysk z tych papierów również się zwiększy, bo jest powiązany z oprocentowaniem na rynku.

Obecnie rentowność obligacji skarbowych o zmiennym oprocentowaniu, notowanych na giełdzie, nie przekracza 5 proc. Tego typu papiery warto kupować, gdy spodziewane są podwyżki stóp procentowych.

Inaczej jest w przypadku obligacji o stałym oprocentowaniu. Roczny dochód z tych papierów jest z góry znany; wynosi np. 5,5 proc. Dlatego opłaca się je kupić, kiedy liczymy na spadek stóp procentowych, bo nowe emisje obligacji będą niżej oprocentowane, a więc wzrośnie cena starych papierów, które będziemy mieli w portfelu.

Ryzyko stopy procentowej

Jeśli inwestor chce sprzedać na giełdzie stare obligacje o stałym oprocentowaniu, kiedy stopy procentowe idą w górę, musi się liczyć z tym, że otrzyma za nie niższą cenę, poniżej wartości nominalnej, czyli straci część zysków. Wynika to z tego, że rentowność starszych papierów musi wzrosnąć, żeby była równie atrakcyjna dla kupującego jak rentowność obligacji z nowych emisji. A to przekłada się na spadek ceny.

Prześledźmy to na przykładzie. Obligacja została kupiona na giełdzie za 980 zł. Po wykupie przez Ministerstwo Finansów jej właściciel otrzyma 1000 zł (cena nominalna) plus odsetki za dany okres. Zysk z inwestycji w obligację, która zostanie przetrzymana do wykupu, zwiększy się o 20 zł (różnica między ceną nominalną a ceną rynkową). Zatem o tyle wzrośnie rentowność (w tym przykładzie z 5 do 5,1 proc.). Gdyby cena zakupu była jeszcze niższa, rentowność okazałaby się jeszcze korzystniejsza. Im dłuższy termin do wykupu, tym większa wrażliwość obligacji (wahania cen) na zmiany stóp, a więc większe ryzyko ponoszone przez inwestora.

Dlatego tego typu obligacje najbezpieczniej jest kupić po cenie nie wyższej od nominalnej i trzymać je do wykupu. Oczywiście jeśli inflacja wzrośnie więcej niż wynosi oprocentowanie obligacji, inwestycja przyniesie realne straty. Jeżeli jednak inflacja spadnie, realny zysk z obligacji o stałym oprocentowaniu się zwiększy.

Na giełdzie (rynek wtórny) obligacje o stałym oprocentowaniu to przede wszystkim: PS (pięciolatki), DS (dziesięciolatki) czy WS (dwudziestolatki). Papiery te mają cenę nominalną 1 tys. zł. Na rynku pierwotnym (czyli na przetargach) są oferowane tylko dużym inwestorom kupującym ilości hurtowe.

Ryzyko niewypłacalności emitenta

Większe zyski niż obligacje skarbowe mogą przynieść papiery korporacyjne; ich rentowność przekracza 6 proc. rocznie. Firmy emitują głównie obligacje o zmiennym oprocentowaniu i stosunkowo krótkim terminie wykupu (do trzech lat), bo na takie papiery łatwiej znaleźć nabywców. Oprocentowanie jest ustalane na podstawie stawki bazowej (np. WIBOR 6M), do której jest dodawana marża (np. 3 proc.).

Inwestycja w obligacje korporacyjne jest zdecydowanie bardziej ryzykowna niż w papiery skarbowe. Jest to rekompensowane wyższymi odsetkami. Mogą one wynieść nawet kilkanaście procent w skali roku (do 12 – 15 proc.).

Jednak wybierając takie papiery, należy umieć oszacować, jak duże jest niebezpieczeństwo, że firma ogłosi upadłość i nie spłaci swoich zobowiązań w terminie. Inwestorzy, którzy nie potrafią tego zrobić, powinni unikać samodzielnych inwestycji. A jeśli już się na nie decydują, powinni wybierać papiery dłużne częściowo lub w całości zabezpieczone przez emitenta, najczęściej jego majątkiem. Wtedy ryzyko utraty kapitału jest mniejsze.

Jak złożyć zlecenie

Aby kupić obligacje notowane na giełdzie, musimy otworzyć rachunek inwestycyjny w biurze maklerskim. Potem składamy zlecenie. Robimy to inaczej niż przy zakupie akcji.

Nie podajemy ceny papieru wyrażonej w złotych, lecz procent wartości nominalnej (wartość, od której nalicza się odsetki). Cena nominalna obligacji to z reguły 100 lub 1000 zł. Jeśli cena nominalna wynosi 1000 zł, a cena zakupu 100,1, to płacimy za jeden papier 1001 zł, z tym że nie jest to jeszcze cała kwota.

Na razie mamy tylko tzw. cenę czystą. Suma, którą faktycznie zapłacimy za daną obligację, obejmuje również narosłe do tego czasu odsetki (tzw. cena brudna), które otrzyma od nas dotychczasowy właściciel obligacji.

Na przykład jeśli kupujemy papier skarbowy z oprocentowaniem nominalnym 5 proc. po około trzech miesiącach od rozpoczęcia nowego okresu odsetkowego, to brudna cena obejmie odsetki narosłe przez trzy miesiące, czyli około 1,25 proc. (dokładną wartość dla danej serii obligacji znajdziemy w tablicach odsetkowych publikowanych przez GPW). Cena, którą ostatecznie zapłacimy za obligację, wyniesie więc 1001 zł plus ok. 12,5 zł (narosłe odsetki), czyli ok. 1013,5 zł. Od tej sumy zapłacimy prowizję maklerską w wysokości ok. 0,2 proc., lecz zwykle nie mniej niż 3 – 5 zł.

Prowizje maklerskie stosowane w handlu obligacjami wahają się od 0,15 do 0,25 proc. wartości transakcji (w zależności od biura maklerskiego). Są prawie o połowę niższe niż prowizje od akcji (od 0,25 do 0,39 proc.), ale i tak obniżają zyski z inwestycji.

Kłopotliwy podatek od odsetek

Inwestorzy kupujący obligacje na giełdzie muszą zwrócić uwagę na rozliczenia z fiskusem. W przypadku obligacji sposób rozliczenia 19-proc. podatku od zysków kapitałowych może być źródłem strat, bo należy go odprowadzić od całej sumy narosłych odsetek w danym okresie rozliczeniowym. Jeśli inwestor kupi obligację miesiąc przed terminem wypłaty odsetek, to podatek będzie musiał zapłacić od całej kwoty odsetek, czyli np. przysługujących za okres półroczny lub roczny. Dlatego decydując się na zakup obligacji na giełdzie, najlepiej to zrobić tuż po wypłacie kuponu, czyli na początku nowego okresu odsetkowego.

Po sprzedaży obligacji na rynku wtórnym płacimy normalnie podatek giełdowy. Ile można zarobić na obligacjach.

Na giełdzie kupujemy nie tylko akcje, ale również obligacje. Są to papiery dłużne, które potwierdzają, że ich nabywca udzielił pożyczki emitentowi na określony czas (do terminu wykupu) i na ustalonych warunkach (za odsetki). Emitentami obligacji są firmy, samorządy oraz Skarb Państwa.

Ze względu na termin wykupu wyróżniamy obligacje krótkookresowe (do roku), średnioterminowe (od roku do pięciu lat) oraz długoterminowe. Gdy mówimy, że obligacja jest długoterminowa lub krótkoterminowa, mamy na uwadze czas pozostały do jej wykupu, czyli jej „długość życia". Oznacza to, że obligacja dziesięcioletnia o stałym oprocentowaniu (np. DS1013), wyemitowana osiem lat temu, jest traktowana jako papier średnioterminowy, bo zostanie wykupiona za dwa lata.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy