KOMENTARZ: O Hawe, przetargach na sieci regionalne i miłości ojczyzny

Publikacja: 23.08.2013 14:53

Zasadą, że prawo jest po to, by je wykorzystywać i czerpać z tego korzyści kieruje się wiele firm. Tę prawdę wyznaje też Hawe i jej prezes Krzysztof Witoń. Zapowiedział on, że będzie walczył do upadłego przed sądami, by unieważnić przetarg na Internet dla Mazowsza, który wygrało konsorcjum, na którego czele stoi koreański KT, a uczestnikiem jest m.in. Asseco Poland.

Hawe z partnerami (TP Teltech i Alcatel-Lucent) było w tym przetargu przegrane, bo złożyło wyższą ofertę, na dodatek przekraczającą budżet województwa na to przedsięwzięcie. Prezes Witoń przekonuje jednak, że wszystko robi dla dobra Polski. Sytuację w przetargu na sieć szerokopasmową porównuje do budowy autostrady A2, gdzie chińską firmą Covec nie była w stanie wywiązać się z inwestycji. Sugeruje, że tak się może stać również w przypadku budowy mazowieckiej sieci.

Abstrahując od tego, że wiarygodność Korea Telecom, Asseco czy Warszawskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych (wchodzących w skład zwycięskiego konsorcjum) wydaje się być jednak zdecydowanie wyższa niż nieszczęsnej chińskiej firmy od autostrad (i wcale nie niższa od Hawe z partnerami), trudno uwierzyć, że Krzysztofowi Witoniowi zależy akurat na dobru kraju, a nie interesie spółki, którą obecnie kieruje. Wedle relacji Parkietu, prezes Hawe dość nieładnie sugeruje, że koreańska oferta miała wsparcie urzędników (czyżby zostali skorumpowani?) i zapowiada się, ze będzie szukał wsparcia u marszałka województwa Adama Struzika i innych świętych (jakież to polskie!) Tu go chyba trochę poniosły nerwy i powszechnie znany temperament.

Hawe przegrało największy przetarg na budowę regionalnej sieci szerokopasmowej w Polsce i można zrozumieć, że w walce o swe interesy wykorzysta wszelkie możliwości prawne. Trudno oczekiwać też od Witonia postawy ekstra dżentelmeńskiej (choć chciałoby się), że np. dla dobra kraju - na które się powołuje - czy chociażby Mazowsza nie będzie rzucał kłód pod nogi Koreańczykom, bo czasu na wybudowanie sieci jest mało. To byłoby bardzo szlachetne, ale się raczej nie zdarza.

Tym bardziej w przypadku Hawe, które w przetargu w jednym z województw Polski Wschodniej na pięć minut przed zamknięciem postępowania zaczęło wysyłać na faks prowadzącego je urzędu dziesiątki pytań związanych z przetargiem (choć można to było zrobić wcześniej), by przeciągnąć postępowanie (nie dało się odpowiedzieć w pięć minut), co służyło taktyce firmy.

Strategia Hawe i partnerów, strategia składania ofert w wyższej cenie niż przeznaczyło na to województwo sprawdziła się w woj. warmińsko-mazurskim, sprawdziła się też na Podkarpaciu, gdzie Hawe chce za swe usługi 30 mln zł więcej niż ma w budżecie województwo (państwo musi te pieniądze znaleźć dla województwa). Nie zadziałała na Mazowszu, bo pojawili się Koreańczycy...

Przypuszczam, że prezes Hawe nie miał sentymentów składając ofertę dla Podkarpacia, kiedy już wiedział, że Koreańczycy nie będą zainteresowani inwestycją w tym województwie, bo wygrali przetarg na Mazowszu. Hawe postawiło więc „wycisnąć" z Podkarpacia, ile się tylko da, choć to akurat tereny rodzinne prezesa Witonia. Ok, to jest biznes, tylko zostawmy slogany i miłość ojczyzny na szkolne akademie.

Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku