Popyt na obligacje katastroficzne rośnie

Gracze imają się coraz to nowych sposobów, żeby zarobić – w sytuacji, gdy rentowności są wyjątkowo niskie.

Publikacja: 20.10.2013 17:42

Popyt na obligacje katastroficzne rośnie

Foto: Bloomberg

Inwestorzy w tempie najwyższym od sześciu lat kupują obligacje zabezpieczające ich przed skutkami klęsk żywiołowych, takich jak trzęsienia ziemi i burze. To sygnał, że obligatariusze coraz częściej szukają nowych sposobów na podniesienie zwrotów z kapitału w sytuacji, gdy rentowności są wyjątkowo niskie.

Sprzedaż tak zwanych obligacji katastroficznych – które przerzucają ryzyko ubezpieczeniowe na inwestorów i mogą zostać całkowicie anulowane w przypadku klęski żywiołowej – sięgnęła w tym roku 6 mld dol. To najlepszy wynik od 2007 r., podaje firma Artemis specjalizująca się w analizowaniu tego rynku.

Wysokie stopy zwrotu

Popyt na te papiery wydaje się nie słabnąć; w minionym tygodniu spółka zależna francuskiej grupy ubezpieczeniowej AXA pozyskała 350 mln euro (473,3 mln dol.) ze sprzedaży obligacji katastroficznych, które zapewniają ochronę przed europejskimi huraganami. To największa tego typu transakcja zawarta w euro.

Inwestorzy interesują się tymi instrumentami z trzech powodów. Po pierwsze, obligacje katastroficzne oferują sowite zyski w porównaniu z innymi papierami dłużnymi. Od początku tego roku do końca września łączne zwroty z obligacji katastroficznych wyniosły prawie 9,5 proc., wynika z indeksu sporządzanego przez Swiss Re. Dla porównania inwestycje korporacyjne o ratingu inwestycyjnym przyniosły w tym samym okresie jedynie 1,3-proc. zwrot, twierdzi firma Markit.

Po drugie, obligacje te mają zazwyczaj płynne oprocentowanie, co oznacza, że oferują pewną ochronę przed zmianami stóp benchmarkowych.

I wreszcie – w przeciwieństwie do innych papierów – są w dużej mierze niezależne od ogólnych nastrojów panujących na rynkach finansowych.

– Krach na giełdzie nie spowoduje huraganu w USA – mówi Rishi Naik, szef działu papierów ubezpieczeniowych w BNP Paribas.

Także dla firm ubezpieczeniowych obligacje katastroficzne mogą być bardziej atrakcyjne niż tradycyjne metody zabezpieczania się poprzez towarzystwa reasekuracyjne. Sprzedając obligacje, ubezpieczyciel może ustalić stałą cenę na wiele lat, dodaje Naik. Dla odmiany kontrakty reasekuracyjne są zazwyczaj odnawiane co rok, więc bywają podatne na wahania cen.

Jak wyliczyć ryzyko

Obliczenie prawdopodobieństwa takich wydarzeń to jednak niełatwa sprawa. Inwestorzy opierają się w dużej mierze na modelach komputerowych, by ocenić prawdopodobieństwo katastrof, a zatem i szansę, że obligacje staną się niespłacalne.

– Patrzymy na sezonowe prognozy pogody w perspektywie pięciodniowej i krótszej i w zależności od tego, w oparciu o nasze doświadczenie, handlujemy – mówi Niklaus Hilti, szef działu produktów ubezpieczeniowych w Credit Suisse. – Ale oczywiście nie jesteśmy w stanie przewidzieć trzęsienia ziemi.

Takie niecodzienne wydarzenia są z samej swoje natury przypadkowe, ale również niezwykle rzadkie. Od czasu powstania rynku obligacji katastroficznych pod koniec lat 90., jedynie kilka obligacji okazało się niemożliwych do spłacenia z powodu klęsk żywiołowych, twierdzi Artemis.

Dotyczyło to między innymi papierów pokrywających wypłaty odszkodowań po Huraganie Katrina w 2011 roku i trzęsieniu ziemi Tohoku w Japonii, które doprowadziło do awarii w elektrowni atomowej Fukushima Daiichi.

– To oznacza, że w inwestowaniu w obligacje katastroficzne liczy się przede wszystkim czas – mówi Hilti. – Pytanie brzmi nie czy coś się zdarzy, ale kiedy – dodaje.

Hilti podkreśla, że jego firma rozważy wszelkie nowe emisje, ale decyzja o kupnie będzie często zależała od tego, jaki rodzaj ochrony ubezpieczeniowej będą oferować dane obligacje.

– Nie chcemy się koncentrować wyłącznie na amerykańskich huraganach, które stanowią ok. 70 proc. rynku – wskazuje Hilti.

Niektórzy uczestnicy rynku niepokoją się, że część z nowych inwestorów nie w pełni rozumie ryzyko związane z zakupem obligacji katastroficznych.

Towarzystwo reasekuracyjne Swiss Re ostrzegło w ubiegłym miesiącu, że nowe fundusze będą musiały przejść ciężką próbę, jeżeli inwestorzy poniosą duże straty w wyniku jakiejś klęski żywiołowej.

– Naszym zdaniem rynek dopiero się odbija – twierdzi jednak Daniel Ineichen, menedżer w Schroders, którego fundusz zarządza instrumentami ubezpieczeniowymi o wartości 300 mln dol.

—śródtytuły pochodzą od redakcji

Ben Edwards; tłum. tk

Inwestorzy w tempie najwyższym od sześciu lat kupują obligacje zabezpieczające ich przed skutkami klęsk żywiołowych, takich jak trzęsienia ziemi i burze. To sygnał, że obligatariusze coraz częściej szukają nowych sposobów na podniesienie zwrotów z kapitału w sytuacji, gdy rentowności są wyjątkowo niskie.

Sprzedaż tak zwanych obligacji katastroficznych – które przerzucają ryzyko ubezpieczeniowe na inwestorów i mogą zostać całkowicie anulowane w przypadku klęski żywiołowej – sięgnęła w tym roku 6 mld dol. To najlepszy wynik od 2007 r., podaje firma Artemis specjalizująca się w analizowaniu tego rynku.

Pozostało 85% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy