Inwestorzy w tempie najwyższym od sześciu lat kupują obligacje zabezpieczające ich przed skutkami klęsk żywiołowych, takich jak trzęsienia ziemi i burze. To sygnał, że obligatariusze coraz częściej szukają nowych sposobów na podniesienie zwrotów z kapitału w sytuacji, gdy rentowności są wyjątkowo niskie.
Sprzedaż tak zwanych obligacji katastroficznych – które przerzucają ryzyko ubezpieczeniowe na inwestorów i mogą zostać całkowicie anulowane w przypadku klęski żywiołowej – sięgnęła w tym roku 6 mld dol. To najlepszy wynik od 2007 r., podaje firma Artemis specjalizująca się w analizowaniu tego rynku.
Wysokie stopy zwrotu
Popyt na te papiery wydaje się nie słabnąć; w minionym tygodniu spółka zależna francuskiej grupy ubezpieczeniowej AXA pozyskała 350 mln euro (473,3 mln dol.) ze sprzedaży obligacji katastroficznych, które zapewniają ochronę przed europejskimi huraganami. To największa tego typu transakcja zawarta w euro.
Inwestorzy interesują się tymi instrumentami z trzech powodów. Po pierwsze, obligacje katastroficzne oferują sowite zyski w porównaniu z innymi papierami dłużnymi. Od początku tego roku do końca września łączne zwroty z obligacji katastroficznych wyniosły prawie 9,5 proc., wynika z indeksu sporządzanego przez Swiss Re. Dla porównania inwestycje korporacyjne o ratingu inwestycyjnym przyniosły w tym samym okresie jedynie 1,3-proc. zwrot, twierdzi firma Markit.
Po drugie, obligacje te mają zazwyczaj płynne oprocentowanie, co oznacza, że oferują pewną ochronę przed zmianami stóp benchmarkowych.