Według Solorza-Żaka zapisy w dokumentacji aukcji „stawiają pod znakiem zapytania zarówno sukces całej aukcji, jak i cele leżące u podstaw dystrybucji tych kluczowych zasobów częstotliwości". Wcześniej uwagi do dokumentacji zgłaszało już w UKE P4.
Zdaniem Solorza-Żaka pozycję Polkomtela w aukcji osłabia mechanizm spectrum cap w zakresie połączenia częstotliwości 800 MHz i 900 MHz. 800 MHz. Zdaniem Solorza-Żaka spectrum cap powinno dotyczyć tylko częstotliwości; - Pasmo 900 MHz służy operatorom w technologii 2G i 3G, natomiast 800 MHz będzie przeznaczone do technologii 4G-LTE. Tylko w tym drugim przypadku jakość usługi, czyli szybkość przesyłanych danych, zależy bezpośrednio od szerokości posiadanego pasma – argumentuje. Jego zdaniem spectrum cap powinno obowiązywać przy każdej formie współużytkowania częstotliwości. – W efekcie powstała sytuacja, w której zakaz złożenia ofert na dwa bloki 800 MHz dotyczy wyłącznie jednego spośród operatorów telefonii komórkowej w Polsce – Polkomtela – zauważa Solorz-Żak.
Negatywne konsekwencje dla powstania w Polsce sieci LTE ma według szefa Polkomtelu usunięcie z warunków udziału w aukcji dokonanych w ostatnich latach inwestycji w infrastrukturę telekomunikacyjną. – Po usunięciu tego zapisu dziś w aukcji wystartować może praktycznie każdy podmiot. W połączeniu ze zmianą zapisów prawa telekomunikacyjnego umożliwiających handlowanie rezerwacjami częstotliwości, jest to zaproszenie do aukcji podmiotów zainteresowanych wyłącznie spekulacyjną odsprzedażą rezerwacji z zyskiem – uważa Solorz-Żak.
Jak dodaje, za groźny uważa także przewidziany przez UKE mechanizm rozstrzygania w przypadku zakończenia licytacji dwiema lub więcej ofertami równoważnymi (losowanie przeprowadzone przez automat). – Jest to sprzeczne z zapisem, iż tylko cena jest jedynym dopuszczalnym kryterium wyłonienia zwycięzcy – pisze w piśmie Polkomtel i ostrzega, że jeśli doszłoby to zastosowania takich rozwiązań, budowa sieci LTE będzie się opóźniała przez protesty przegranych i skargi na wyniki rozstrzygnięć.
Jego zdaniem wadliwym zapisem jest też ten o braku możliwości powrotu na opuszczony blok i możliwości wycofania się z części oferty. – Będzie to skutkowało poszukiwaniem przez uczestników aukcji rozwiązań nietransparentnych, np. wystawianiem do udziału w aukcji kilku podmiotów w ramach jednej grupy kapitałowej – uważa Solorz-Żak.