Opinie dla „Rz"
Mariusz Staniszewski | prezes Noble Funds TFI
Branża TFI doświadczy w najbliższych latach pozytywnych przemian, które będą konsekwencją współoddziaływania co najmniej trzech czynników. Po pierwsze, z roku na rok rośnie zamożność Polaków. Od 2003 do 2013 r. PKB per capita według parytetu siły nabywczej zwiększył się o 82 proc. (MFW). Nie twierdzę, że depozyty staną się niepopularne, ale jeśli założymy nasze dalsze zbliżanie się do unii walutowej, to powrót do oprocentowania lokat na poziomie 6–7 proc. jest nierealny. A to wymaga sięgnięcia również po inne formy oszczędzania. Po drugie, jakkolwiek nie popieram „rozbioru OFE", uważam, że może to doprowadzić do pozytywnych zmian na rynku TFI w długim terminie. Przy okazji powstało wiele publikacji wskazujących, że bez dobrowolnych oszczędności nie ma co liczyć na godną emeryturę. Skoro rośnie nasza świadomość słabej emerytury, a jednocześnie zwiększają się bieżące oszczędności, klientów TFI też przybędzie. Po trzecie, rynek TFI robi się coraz bardziej konkurencyjny, oferta staje się bardziej atrakcyjna zarówno pod względem zakresu inwestycji, jak i opłat.
Katarzyna Szczepkowska | prezes KBC TFI
Czy po przenoszeniu oszczędności z lokat do funduszy dłużnych i pieniężnych (co obserwujemy w ostatnich latach) Polacy zaczną stawiać na bardziej ryzykowne fundusze? To naturalna kolej rzeczy. Wielu naszych klientów od lat tak właśnie postępuje. Gdy lokata przestaje być dla nich atrakcyjna, sięgają po inne rozwiązania, w tym fundusze. Ponieważ skłonność takich inwestorów do ryzyka jest zazwyczaj bardzo niska, zaczynają od bezpieczniejszych funduszy. W miarę upływu czasu nabierają doświadczenia i dojrzewa w nich gotowość do podjęcia większego ryzyka w zamian za potencjalnie wyższe zyski. Zaczynają więc stawiać na bardziej ryzykowne inwestycje. U każdego proces ten może przebiegać inaczej. Czasem zajmuje nawet kilka lat. Są też tacy, którzy nigdy nie zrezygnują z lokat na rzecz funduszy. Spodziewam się jednak, że z roku na rok wiedza inwestorów, ich doświadczenie oraz chęć zysków będą się zwiększać, co pozytywnie wpłynie na wzrost udziału bardziej ryzykownych funduszy w ich portfelach.
Małgorzata Góra-Dubiela | prezes Union Investment TFI
Niezależne TFI, aby być konkurencyjne wobec towarzystw mających własną sieć sprzedaży, muszą bardziej się starać. W podstawowym wymiarze działalności oznacza to dla nas oferowanie szerokiej palety produktów inwestycyjnych oraz wysoką jakość zarządzania, przekładającą się na ponadprzeciętne, powtarzalne stopy zwrotu. Uważam, że w skali całej branży współpraca pomiędzy sieciami bankowymi a niezależnymi TFI nadal będzie ważnym obszarem biznesowym dla obu stron. Dla banku pozyskiwanie wyróżniających się funduszy jest idealnym sposobem na uzupełnienie oferty inwestycyjnej i zwiększenie atrakcyjności dla klienta. Z kolei zadaniem niezależnego TFI jest nawiązanie współpracy z jak największą liczbą sieci bankowych. Przekłada się to na komfort klienta, który nawet w przypadku zmiany banku nie musi zmieniać funduszu. Partnerskie relacje między TFI a sieciami bankowymi owocują powstaniem ciekawych funduszy, uwzględniających konkretne potrzeby banku.
Piotr Żochowski | prezes PKO TFI
Kiedy (o ile w ogóle kiedykolwiek) opłaty w polskich funduszach spadną, zbliżając się do dwukrotnie niższych stawek pobieranych od klientów za granicą? Proces zmiany opłat jest już widoczny, ale nie wydaje mi się, żeby była szansa na drastyczny spadek w najbliższym czasie. Aktywa polskich funduszy są jeszcze stosunkowo niskie w porównaniu z aktywami zarządzanymi przez zagraniczne podmioty, które operują środkami nawet kilkunastokrotnie większymi. Dlatego koszty związane z działalnością naszych funduszy są wyższe. W konsekwencji mamy wyższy poziom opłat. Korzystne dla klientów zmiany mogą następować wraz ze wzrostem wartości zarządzanych aktywów. Tak więc obniżka opłat stanie się możliwa, jeżeli klienci TFI będą więcej inwestować, a co za tym idzie, wartość funduszy będzie rosnąć. W krótkim terminie spodziewałbym się zmiany opłat w funduszach pieniężnych i dłużnych. A to dlatego, że rentowność tego typu produktów maleje w związku z niskimi stopami procentowymi.
Marek Przybylski | prezes Aviva Investors TRI
Od kilku lat nie możemy doczekać się szerszego zainteresowania Polaków produktami inwestycyjnymi. Podejmowane przez TFI działania edukacyjne czy promocyjne nie przynoszą większych efektów. Nadeszła pora, żeby branża zmieniła swoje podejście. Zamiast prób naginania sposobu myślenia klientów do naszych wyobrażeń trzeba nagiąć się do postrzegania inwestycji przez klientów. Przeprowadziliśmy badania w wielu krajach i doszliśmy do wniosku, że ludzie postrzegają produkty inwestycyjne w bardzo prosty sposób, poprzez cel, któremu mają służyć. I inwestorzy są w stanie jasno wyartykułować te cele. Najczęściej wymieniają trzy. Pierwszy to osiągnięcie konkurencyjnych stóp zwrotu w stosunku do lokat bankowych, ale bez podejmowania dużego ryzyka. Drugi: ochrona oszczędności przed inflacją. Trzeci: osiąganie stabilnych dochodów. Kluczem do pozyskania szerokiego grona klientów wydaje się więc przedstawienie łatwych do zrozumienia produktów, które będą realizować właśnie te cele. Aviva wprowadziła takie rozwiązanie na rynku brytyjskim w połowie tego roku. Polskim klientom zamierzamy je zaproponować w połowie 2015 r.