– Pan prezydent Lech Wałęsa wie, o czym mówi, więc jeżeli tak jest, to na pewno skończy się to tym, że większe szanse na zwycięstwo (w wyborach parlamentarnych) ma Prawo i Sprawiedliwość. A jeżeli zdobędzie władzę, to wrócą czasy, jakie miały miejsce, czyli o piątej, szóstej rano może dochodzić do aresztowań, bez dowodów, zwykłych obywateli, którzy będą niewygodni dla władzy, a będzie się to nazywało praworządnością i demokracją. Tak niestety wyglądała sytuacja. Mało kto o tym wie, ale setki ludzi zostały w ten sposób potraktowane. Jeżeli chcemy właśnie takiej sytuacji, to posłowie mogą wybrać jednego z nich – odparł.
Jeżeli rzeczywiście pewnym osobom zależy na tym, aby tutaj działać w kierunku właśnie poprawy sytuacji w wielu obszarach, to jestem do dyspozycji
Marian Banaś, prezes NIK
Ustępujący prezes NIK wyraził przekonanie, że zarówno Haładyj, jak i Dziuba nie będą prowadzić „działań, które pokazywały patologię” z czasów rządów PiS. – Prawo i Sprawiedliwość będzie miało wygodną sytuację, żeby podejmować działania, które będą zmierzały do jego zwycięstwa – dodał. W kontekście Haładyja stwierdził, że radziłby posłom jeszcze się mocno nad tym zastanowić, czy to jest kandydat, który jest godny tego stanowiska.
Marian Banaś próbuje zabetonować NIK? Odpiera zarzuty: Chodzi o to, by najlepsi mogli dalej pełnić funkcje
Banaś był też pytany, czy nie próbuje zabetonować swoich wpływów w NIK przez uruchomienie pod koniec kadencji wielu konkursów na szefów departamentów i ich zastępców oraz szefów delegatur i Izby, których przez pięć lat nie można usunąć ze stanowisk. W konkursach tych wygrywają osoby powiązane z Banasiem. O sprawie pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”.
– To jest jak najbardziej normalne. (...) Dzisiaj są prowadzone konkursy, bo mamy pełne rozeznanie co do efektów i każdy może startować. W większości wygrywają ci, którzy się sprawdzili przez te 6 lat, bo ich praca przyniosła efekty. One są potwierdzeniem tej naszej pracy i wyników (kontroli), które są publikowane przez ostatnich sześć lat. Chodzi o to, żeby na tych stanowiskach byli ludzie, którzy są najbardziej kompetentni – wyjaśnił.
– Istnieje potrzeba, aby ludzie, którzy są najlepsi, nadal te funkcje mogli pełnić dla korzyści obywateli i państwa polskiego, a nie żeby się stały instrumentem jakiejś gry politycznej – dodał.