W następnych dniach Biały Dom postanowił jednak uśmierzyć te obawy. W czwartek Joe Biden rozmawiał z przywódcami Bukaresztańskiej Dziewiątki, na którą składają się państwa flanki wschodniej NATO. Zadzwonił też do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
– To nie miał być sygnał, że doszliśmy do porozumienia albo że poszliśmy na ustępstwa, albo coś w ten deseń – mówi o szczycie rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki.
W odniesieniu do najważniejszego żądania Putina – gwarancji, że Ukraina nie znajdzie się w NATO – doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan, który uczestniczył w rozmowie obu przywódców, podkreśla: „Joe Biden trzyma się zasady, że kraje mają prawo swobodnie wybierać, z kim chcą wchodzić w sojusz”. Sam prezydent zapewnił, że w razie inwazji na Ukrainę kraje flanki wschodniej NATO, „które mamy święty obowiązek bronić przed rosyjską agresją”, otrzymają wzmocnienie sił amerykańskich i alianckich.
Czytaj więcej
Do Moskwy leci w tym tygodniu zastępca sekretarza stanu USA Karen Donfried. Na razie jednak nie widać szans na porozumienie, które zapobiegłoby uderzeniu Rosji na Ukrainę.
W sobotę w Liverpoolu szefowie dyplomacji krajów G7 uzgodnili wprowadzenie „porażających sankcji” na Rosję w razie inwazji Ukrainy. To oznacza, że Moskwa zostałaby ukarana już nie tylko przez USA, Unię i Wielką Brytanię, ale cały wolny świat.