Ministrowie spraw zagranicznych UE zatwierdzili w poniedziałek piąty pakiet sankcji wobec Białorusi. Po raz pierwszy kryterium dla zakazu wizowego czy sankcji finansowych będzie pomoc w procederze nielegalnego przekraczania granicy UE. To ma pozwolić na ukaranie białoruskich polityków czy urzędników, ale też przewoźników lotniczych, biur podróży czy hoteli.

Największe nadzieje Bruksela wiąże z groźbą dla linii lotniczych, których obecnie osiem wozi na swoich pokładach migrantów do Mińska. Po publicznej zapowiedzi wprowadzenia takich sankcji już Turkish Airlines obiecały zmniejszenie liczby lotów i zakaz sprzedaży biletów dla obywateli Iraku, Syrii i Jemenu. Wcześniej lotów do Mińska zaprzestały linie irackie, współpracę z UE obiecały też Zjednoczone Emiraty Arabskie i Liban. Ponadto w poniedziałek obietnicę zaprzestania lotów do Mińska złożyły syryjskie linie Cham Wings, które wydawały się najpoważniejszym kandydatem do ukarania przez UE zakazem lotów na terytorium państw Unii. Ramy prawne dla sankcji zostały uchwalone w poniedziałek, ale szczegóły muszą jeszcze zostać dopracowane, zanim prawo zostanie opublikowane w Dzienniku Urzędowym. Do tego momentu konkretna lista podmiotów nie jest ujawniona.

Czytaj więcej

W co gra Rosja w sprawie Białorusi? Chodzi o zerwanie relacji pomiędzy Mińskiem a Zachodem

Gabrielius Landsbergis, szef dyplomacji litewskiej, zaapelował o ogłoszenie lotnisk na Białorusi strefami z zakazem lotów. To automatycznie zakazywałoby korzystania z nich przewoźnikom operującym na terenie UE. Takie sankcje nigdy jednak nie były przez UE stosowane, na razie buduje ona instrumenty prawne dla przewoźników. Landsbergis uważa też, że należy rozszerzyć sankcje sektorowe, czyli zakaz importu konkretnych produktów z Białorusi. Dyplomaci w Brukseli przekonują jednak, że trzeba poczekać, aż zadziałają te obowiązujące od lipca.