Zwolniono ich na mocy peerelowskiej ustawy o amnestii, przyjętej z okazji 40-lecia PRL w lipcu 1984 r. Za trzy miesiące spędzone w areszcie śledczym na Rakowieckiej dostali już w wolnej Polsce po 6 tys. zł. Ani złotówki jednak za zarekwirowany majątek: papier, książki, urządzenia drukarskie.
Gdzie rekompensata
– Przez lata uważałem, że pracowałem w podziemiu wyłącznie dla Polski, ale jak zobaczyłem, ilu byłych opozycjonistów występuje o rekompensaty, uznałem, że i mnie należy się jakaś sprawiedliwość dziejowa – mówi Leszek Stall. – Działalność Oficyny WE finansowana była z naszych środków i przychodów ze sprzedaży wydawanych przez nas książek. Nie korzystaliśmy z pomocy finansowej innych osób, nie przyjmowaliśmy dotacji czy darowizn ani krajowych, ani zagranicznych – wskazuje.
Istotna jest informacja prasowa z 6 czerwca 1984 r. z „Życia Warszawy”: „Zatrzymanie członków konspiracyjnej Oficyny WE”. Odnotowano w niej, że w związku z zatrzymaniem 15 osób tworzących konspiracyjną Oficynę WE „zakwestionowano materiały poligraficzne, gotowe do rozpowszechniania broszury i pisma o opozycyjnej treści oraz znaczne ilości papieru o łącznej wadze prawie 4 ton”.
Na prośbę o polubowne załatwienie sprawy Ministerstwo Finansów odpowiedziało, że dopiero prawomocny wyrok sądu orzekający o odszkodowaniu na podstawie art. 10 ustawy z 23 lutego 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego może być podstawą do wypłaty przez ministra finansów zasądzonego odszkodowania.
– Nie mamy innego wyjścia, jak złożyć pozew i prowadzić proces, aby straty wyrządzone skromnemu i ideowemu człowiekowi, który przeszedł gehennę stanu wojennego, zostały zrekompensowane – mówi „Rz” pełnomocnik Stalla adwokat Tomasz Siemiątkowski, profesor Szkoły Głównej Handlowej.
Wartość żądania – 216 tys. zł, tj. udział Leszka Stalla w skonfiskowanym mieniu (1/3) – jest szacunkowa. Zwrócił się on do sądu o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego. Na dowód zakresu działalności Oficyny WE oraz swych strat wniósł o przesłuchanie kilku świadków, przedstawił kilkadziesiąt dokumentów i opracowań historycznych. Ich zgromadzenie było trudne, stąd późny pozew.