Reklama
Rozwiń

„SE” nie napisze o Górniak prywatnie

Gazeta ma zakaz opisywania piosenkarki i wykorzystywania zdjęć bez związku z jej funkcją publiczną

Aktualizacja: 20.02.2008 08:10 Publikacja: 20.02.2008 03:27

Pozwani nie widzą niczego nagannego w swoich działaniach, nadal więc istnieje zagrożenie naruszania jej dóbr osobistych – powiedziała w uzasadnieniu sędzia Barbara Trębska.

Proces dotyczy ponawiania publikacji na temat głośnego (wskutek zainteresowania kolorowej prasy) pobytu piosenkarki w łomżyńskim szpitalu w 2004 r., gdzie urodziła dziecko. Wczoraj warszawski Sąd Apelacyjny potwierdził wydany półtora roku temu wyrok, w którym zakazał śledzenia piosenkarki i jej męża – co w polskich sporach z kolorową prasą było precedensem. Utrzymał też dość wysokie w polskich warunkach zadośćuczynienie: 55 tys. zł dla Edyty Górniak (20 tys. dla męża wcześniej się uprawomocniło). SA rozpatrywał sprawę ponownie, gdyż SN, w zasadzie nie negując istoty rozstrzygnięcia, miał zastrzeżenia do uzasadnienia.

Górniak zarzuciła gazecie naruszanie jej prywatności. W licznych publikacjach „SE” relacjonował ze szczegółami jej pobyt w szpitalu, opisywał stan zdrowia i przebieg ciąży, nie żałując kąśliwości w rodzaju: czy aby nie naraża ona dziecka, paląc papierosy (tymczasem nie paliła). Miała też wyrzucić księdza i nie przyjąć komunii.

Gazeta broniła się argumentem, że piosenkarka stale upubliczniała swoje życie prywatne, osobiste, nie czyniąc wyjątków, sama więc zatarła granicę między prywatnością a działalnością publiczną. – Byłby to trafny argument, gdyby chodziło o informacje, które ona sama czy jej mąż podawali publicznie – twierdził z kolej jej pełnomocnik, adwokat Maciej Ślusarek. – Tymczasem w tych szczególnych dniach chcieli mieć spokój, a pobyt w szpitalu zachować w tajemnicy.

SA podzielił to stanowisko. Wyrok jest prawomocny (nie wiadomo, czy będzie ponowna skarga kasacyjna).

Prawie identyczną sprawę Górniak wytoczyła „Faktowi” (za miesiąc ma być w SA, a I instancja nakazała gazecie zapłacenie 50 tys. zł).

Sprawy Górniak czy nieco inne Joanny Brodzik, w których sądy zaczęły zasądzać po kilkadziesiąt tysięcy złotych od kolorowej prasy, przełamały dotychczasową praktykę orzeczniczą pobłażliwą dla tabloidów.

Pozwani nie widzą niczego nagannego w swoich działaniach, nadal więc istnieje zagrożenie naruszania jej dóbr osobistych – powiedziała w uzasadnieniu sędzia Barbara Trębska.

Proces dotyczy ponawiania publikacji na temat głośnego (wskutek zainteresowania kolorowej prasy) pobytu piosenkarki w łomżyńskim szpitalu w 2004 r., gdzie urodziła dziecko. Wczoraj warszawski Sąd Apelacyjny potwierdził wydany półtora roku temu wyrok, w którym zakazał śledzenia piosenkarki i jej męża – co w polskich sporach z kolorową prasą było precedensem. Utrzymał też dość wysokie w polskich warunkach zadośćuczynienie: 55 tys. zł dla Edyty Górniak (20 tys. dla męża wcześniej się uprawomocniło). SA rozpatrywał sprawę ponownie, gdyż SN, w zasadzie nie negując istoty rozstrzygnięcia, miał zastrzeżenia do uzasadnienia.

Spadki i darowizny
Jak długo można żądać zachowku? Prawo jasno wskazuje termin przedawnienia
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Prawo w Polsce
Ślub Kingi Dudy w Pałacu Prezydenckim. Watchdog pyta o koszty, ale studzi emocje
Prawo karne
Andrzej Duda zmienia zdanie w sprawie przepisów o mowie nienawiści
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
W sądzie i w urzędzie
Od 1 lipca nowości w aplikacji mObywatel. Oto, jakie usługi wprowadzono