Utrudnia to życie oskarżonego czy prowadzenie przez niego działalności gospodarczej. Od lat odsetek niesłusznych oskarżeń, w efekcie uniewinnień bądź umorzeń śledztw na skutek niesłusznych oskarżeń, jest taki sam. Jednocześnie jednak przybywa samych oskarżeń, bo więcej jest spraw karnych.
To wnioski z konferencji „Zapobieganie niesłusznym oskarżeniom – rekomendacje", zorganizowanej przez warszawską palestrę oraz Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Prof. Leszek Balcerowicz, przewodniczący rady FOR, powiedział, że z jednej strony niedoceniane jest w naszym społeczeństwie znaczenie sprawiedliwości, nie są liczone ogromne koszty jej dochodzenia, a z drugiej związane z łatwym oskarżaniem. I to w klimacie niejasnych regulacji, co jest zakazane.
Według Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, są dwie przyczyny niesłusznych oskarżeń. Obiektywna, której nie sposób wyeliminować, bierze się z tego, że w nawet najlepiej zorganizowanych krajach zdarzają się one, a w Polsce dodatkowo zawodzą np. biegli, bo jest za mało pieniędzy na ich opinie. Można natomiast próbować ograniczać drugą, subiektywną przyczynę, czyli błędy prokuratury i sądów. Niezbędne jest fundamentalne usprawnienie postępowania dyscyplinarnego prokuratorów, i zwiększenie ich odpowiedzialności majątkowej za błędy (z pewnymi jednak ograniczeniami na wzór prawa pracy). W ostateczności jest jeszcze odpowiedzialność karna – ale powinna być ostrożnie uruchamiana, żeby nie paraliżować prokuratorów.
Prof. Tomasz Grzegorczyk, sędzia Sądu Najwyższego, wskazywał, że o niesłusznym oskarżeniu można mówić dopiero, gdy postawione zarzuty nie zostaną potwierdzone w toku postępowania, nie ma zaś mowy o odpowiedzialności za każdą formę oskarżeń, np. na etapie doniesienia do prokuratury.