Gmina M.S. złożyła do sądu pozew przeciwko dziennikarzowi R.G. domagając się nakazania mu złożenia oświadczenia określonej treści pod tytułem „Dziennikarz przeprasza Miasto S.". Powodem wystąpienia na drogę sądową były dwa artykuły R.G., w których użył on czasownika „doniósł". Miał tym naruszyć dobre imię prezydenta miasta, ponieważ zarzucił mu nieprawdziwe i uwłaczające donosicielstwo, poniżając w oczach opinii publicznej oraz podważając autorytet miasta i narażając go na utratę zaufania mieszkańców koniecznego do wykonywania jego zadań.
Dziennikarz wniósł o oddalenie powództwa, tłumacząc że poprzez użycia słowa „doniósł" nie naruszył dóbr osobistych miasta, a słowo to występuje w praktyce dziennikarskiej jako synonim zawiadomienia.
Argumentacja dziennikarza przekonała Sąd Okręgowy, który stanął na stanowisku, że użycie w artykułach słowa „doniósł" nie nosiło negatywnego zabarwienia i nie miało na celu poniżenia prezydenta czy miasta, a jedynie przyciągnięcie uwagi czytelnika. W związku z tym oddalił powództwo.
Tę opinię podzielił Sąd Apelacyjny w Gdańsku (sygn. akt V ACa 148/12), który uznał, iż Sąd Okręgowy słusznie przyjął, że słowo „doniósł" – jako opis zachowania – nie może być oceniane jako pejoratywne bez uwzględnienia kontekstu.
Sąd zauważył, iż zarówno w kodeksie karnym, jak i kodeksie postępowania karnego mowa jest o obowiązku zawiadomienia o przestępstwie (zdaniem gminy takim określeniem powinien posłużyć się pozwany dziennikarz), ale już zarówno w literaturze fachowej jak i orzecznictwie używa się w odniesieniu do tego obowiązku zamiennie takich określeń, jak „doniesienie" a nawet „denuncjacja", które ma jeszcze bardziej negatywne zabarwienie.