Dobra osobiste: Internet nie da zapomnieć o kłopotach z prawem

Wydawca serwisu internetowego nie musi usuwać z niego archiwalnej publikacji zawierającej nieaktualne i niepochlebne informacje dotyczące osoby, która tego żąda.

Publikacja: 17.10.2014 19:12

Dobra osobiste: Internet nie da zapomnieć o kłopotach z prawem

Foto: www.sxc.hu

Zaakceptowanie takiego sposobu ochrony dóbr osobistych byłoby w istocie niedozwoloną formę cenzury i ingerencji w autonomię prasy, wyrażającą się w możliwości gromadzenia i archiwizacji materiałów dziennikarskich – orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie (sygn. akt I ACa 74/14).

Rok przepraszania

Rozpatrywał on sprawę z powództwa J.G., architekta i biznesmena, syna znanego malarza oraz jednego z najbogatszych Polaków na liście Wprost z 2001 r. W 2005 r. prokuratura podejrzewała go o udział w oszustwie podatkowym. Groziła mu kara do 5 lat więzienia. Ponieważ podejrzany nie stawiał się na wezwania prokuratury, sąd wydał postanowienie o jego aresztowaniu, a prokuratura wystąpiła o wydanie wobec niego Europejskiego Nakazu Aresztowania. Jak się potem okazało J.G. o zarzutach dowiedział się z mediów, bo od lat zamieszkiwał stale za granicą, a w Polsce działał przez pełnomocników. Jeszcze w roku 2005 uchylono środki zapobiegawcze wobec niego, a w roku 2007 umorzono postępowanie przeciwko niemu.

Informację o wydaniu listu gończego za biznesmenem opublikował lokalny portal w Ł., a to dlatego, że J.G. był głównym udziałowcem browaru będącego największym pracodawcą w tym mieście. Artykuł, opracowany na podstawie depeszy Polskiej Agencji Prasowej, został opatrzony datą i godziną: „pt, 22 kwietnia 2005 09:02".

W 2012 r. na artykuł ten natrafiła w Internecie nastoletnia córka J. G. i przekazała ojcu informację, że według treści zamieszczonych w Internecie nadal wydaje się on być poszukiwany przez Policję. Jak twierdził biznesmen, podobne wrażenie odnieśli jej znajomi oraz powiadomieni przez nią dziadkowie – rodzice J. G.

Pełnomocnik biznesmena zażądał od właścicieli portalu usunięcia depeszy. Zapowiedział, że inne żądania zgłosi później. Gdy właściciele portalu odmówili, biznesmen wniósł pozew do sądu. Domagał się nie tylko usunięcia depeszy, ale też przeprosin, które miały przez rok widnieć na głównej stronie portalu oraz zasądzenia od pozwanych 50 tys. zł z odsetkami na rzecz hospicjum w Ł. Chciał także, aby sąd zakazał pozwanym jakichkolwiek publikacji na jego temat w przyszłości.

Prawda nieaktualna

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że choć depesza zawierała prawdziwe informacje, to pozwani dopuścili się naruszenia dobrego imienia powoda, gdyż utrzymywali ją na portalu w niezmienionym brzmieniu choć stan faktyczny uległ radykalnej zmianie. Z depeszy wynika, iż prokuratura wydała list gończy "wczoraj", co powoduje, że przeciętny użytkownik Internetu mógł odnieść wrażenie, iż został on sporządzony niedawno. Umieszczenie daty pod tekstem nie wystarcza, zdaniem Sądu, by tekst został odczytany jako historyczny i odbiegający od aktualnej rzeczywistości.

Sąd nakazał właścicielom portalu w Ł. usunąć artykuł i opublikować przeprosiny zgodnie z żądaniem pozwu. Pozostałe roszczenia oddalił.

Internauci wiedzą, co czytają

Apelację wniosły obie strony, ale jej wynik jest korzystny tylko dla jednej z nich – pozwanych.

Sąd Apelacyjny uznał, że przeciętny użytkownik internetu doskonale wie, że data umieszczona pod tekstem informacyjnym jest datą publikacji, czyli datą „zawieszenia" informacji w witrynie.

Nie zgodził się także z poglądem Sądu Okręgowego, że w powszechnej świadomości Internet funkcjonuje jako źródło informacji najnowszych, najbardziej aktualnych, przez to, że jest możliwość ciągłej edycji treści.

- Swoista „aktualność" Internetu wyraża się nie w możliwości ciągłej edycji treści w nim umieszczanych, lecz w jego interaktywności, która – w opozycji do mediów tradycyjnych – pozwoliła użytkownikom domowym na nieznany dotąd, błyskawiczny i kompleksowy dostęp do ogromnej ilości informacji. Sieć internetowa straciłaby wiele ze swoich walorów, gdyby sprowadzić ją do roli na bieżąco aktualizowanej „encyklopedii", gdyby „wyczyścić" ją z treści historycznych. Archiwizowane informacje, często nieaktualne, stają się bogatym źródłem informacji dla osób poszukujących w sieci szeroko pojętej wiedzy czy rozrywki – stwierdził sąd.

Zauważył zresztą, że pod tym względem Internet nie różni się od mediów tradycyjnych - wydania gazet czy programów telewizyjnych również są składowane w archiwach, a tylko dostęp do nich jest znacznie trudniejszy dla użytkowników.

Prasa nie musi wracać do starych tematów

Sąd zgodził się z pozwanymi, że prasa nie ma obowiązku ponownego opisywania wcześniej poruszanych zagadnień w aktualnym ujęciu. Brakuje też podstaw do tego, aby publikowane artykuły były monitorowane przez wydawcę lub dziennikarza pod względem ich aktualności, nawet w przypadku zmiany okoliczności, których publikacje dotyczą.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego żądanie powoda, by usunąć ze strony portalu artykuł z nieaktualnymi informacjami było nieadekwatnym środkiem do celu – zapewnienia sobie ochrony dóbr osobistych. Właściwym sposobem byłoby zamieszczenie sprostowania o tym, że zawarte w artykule informacje nie są już aktualne.

Tego jednak J.G. nie uczynił. Za to zrobili pozwani i to całkiem dobrowolnie - zamieścili pod artykułem informację o uchyleniu listu gończego oraz o umorzeniu postępowania wobec biznesmena.

- Taka wzmianka czyni zadość roszczeniom powoda, które można byłoby uznać za zasadne do ochrony jego dobrego imienia – stwierdził Sąd oddalając powództwo J. G. jako bezzasadne.

Zaakceptowanie takiego sposobu ochrony dóbr osobistych byłoby w istocie niedozwoloną formę cenzury i ingerencji w autonomię prasy, wyrażającą się w możliwości gromadzenia i archiwizacji materiałów dziennikarskich – orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie (sygn. akt I ACa 74/14).

Rok przepraszania

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Ubezpieczenia i odszkodowania
Rekordowe odszkodowanie dla pacjenta. Miał operację kolana, wypisano go bez nogi
Prawo karne
Czy Mieszko R. brał substancje psychoaktywne? Są wyniki badań
Prawo w Polsce
Jak zmienić miejsce głosowania w wyborach prezydenckich 2025?
Prawo drogowe
Ważny wyrok dla kierowców i rowerzystów. Chodzi o pierwszeństwo
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem