- Główna droga przenoszenia wirusa (90 proc.) to droga powietrzna, a tylko 10 proc. dotyczy takich kontaktów, jak dotykanie ręką powierzchni, na której pozostaje wirus, a następnie dotykanie oczu i ust. Te 10 proc. nie odgrywa znaczącej roli. Z mojego punktu widzenia skuteczniejszym sposobem zwalczania transmisji wirusa przez kontakt jest używanie środków antyseptycznych do rąk, np. podczas wchodzenia i wychodzenia ze środków transportu publicznego - powiedział w środę Czułanow, w rozmowie z agencją Interfax.

Według niego, „gdyby wszyscy dezynfekowali ręce przy wsiadaniu i wysiadaniu z transportu, żadne rękawiczki nie byłyby potrzebne”. - To by wystarczyło, a może nawet byłoby skuteczniejsze niż rękawiczki, ponieważ te ostatnie trzeba zdejmować i utylizować w odpowiedni sposób. A nie każdy wie, jak to robić - tłumaczył.

- Ktoś je zdejmuje i wkłada do kieszeni, żeby później ponownie założyć. To stwarza dodatkowe ryzyko infekcji. Jeśli wszyscy używaliby ich prawidłowo - zakładali, nie dotykali twarzy, zdejmowali bez dotykania ich powierzchni i wyrzucali do specjalnych pojemników na śmieci - byłoby idealnie, ale nie każdy tak robi. (...) To niczego nie ratuje, a wręcz przeciwnie, stwarza ryzyko - podkreślił specjalista.

Jego zdaniem „noszenie rękawiczek to przesada”. Jednocześnie Czułanow podkreślił, że noszenie masek jest bardzo ważne. - Każdy bez wyjątku powinien to robić i oraz używać do rąk środków antyseptycznych - wtedy możemy opanować sytuację epidemiczną - powiedział.