Co miała zapomnieć wyszukiwarka
Teraz TSUE musi sprecyzować czy "wrażliwe dane osobowe" - takie jak przekonania polityczne danej osoby, orientacja seksualna czy religijna zawsze powinny korzystać z większej ochrony niż interes publiczny, prawo do informacji czy wolność słowa. Pytania prejudycjalne w tej kwestii trafiły do TSUE za sprawą czworga obywateli Francji. Zażądali oni od Google usunięcia linków kierujących do różnego rodzaju stron internetowych, które zawierały dotyczące ich treści. Jedna ze skarżących, pełniąca funkcje publiczne, nie chciałą by użytkownicy internetu znajdowali w Sieci satyryczny fotomontaż z jej udziałem. W przypadku innej osoby chodziło o artykuły wskazujące ją jako piarowca kościoła scjentologicznego. Pewien polityk domagał się usunięcia odsyłaczy do stron z informacją o wszczęciu przeciwko niemu śledztwa. Czwarty skarżący chciał, by opinia publiczna "zapomniała", że został skazany za molestowanie seksualne nieletnich.
Ponieważ spółka Google odmówiła spełnienia tych żądań, osoby te zwróciły się do francuskiego urzędu ochrony danych osobowych CNIL, ale ten przyznał rację Google. Zaskarżyli decyzję CNIL do francuskiej Rady Stanu - odpowiednika naszego Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Operator jak administrator danych
Przed wydaniem rozstrzygnięcia Rada wysłała kilka pytań do TSUE. Zapytała m.in., czy operatora wyszukiwarki internetowej obejmuje nałożony na innych administratorów danych zakaz przetwarzania szczególnych kategorii danych osobowych (takich jak opinie polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne czy też dane dotyczące życia seksualnego)
W opinii Macieja Szpunara odpowiedź powinna być twierdząca, lecz przepisy dyrektywy należy interpretować w sposób uwzględniający zobowiązania, kompetencje i możliwości operatora wyszukiwarki.
- Ustanowione w unijnej dyrektywie o ochronie danych osobowych zakazy i ograniczenia nie mogą mieć zastosowania do takiego operatora w sposób analogiczny do sytuacji, w której on sam zamieściłby te wrażliwe dane na stronach internetowych, do których prowadzą wyświetlane linki. Ponieważ, logicznie rzecz biorąc, wyszukiwarka może zadziałać i dostarczyć wyników dopiero po opublikowaniu wrażliwych danych w Internecie, te zakazy i ograniczenia mogą mieć zastosowanie wobec jej operatora tylko w zakresie dotyczącym odsyłania, w rezultacie następczej kontroli przeprowadzanej już po wniesieniu żądania usunięcia linków przez osobę, której dane dotyczą - podkreślił Maciej Szpunar.
Interesy na szalach
Drugie pytanie Rady Stanu dotyczyło istnienia po stronie operatora wyszukiwarki internetowej obowiązku systematycznego usuwania linków prowadzących do stron internetowych zawierających te wrażliwe dane osobowe. Rzecznik generalny uważa, że ustanowiony w dyrektywie 95/46 zakaz przetwarzania wrażliwych danych osobowych obowiązuje operatora wyszukiwarki internetowej i wiąże się ze zobowiązaniem go do systematycznego uwzględniania żądań usuwania linków prowadzących do zawierających takie dane stron internetowych. Ale z zastrzeżeniem określonych w dyrektywie wyjątków.