We wtorek, 23 czerwca, w Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok w sprawie dotyczącej tzw. prawa do zapomnienia, czyli usunięcia z wyszukiwarki internetowej na żądanie konkretnej osoby nieprawdziwych lub nieaktualnych danych.
Stołeczny sąd oddalił powództwo Leszka L. – wcześniej ściganego listem gończym – o usunięcie tych informacji z wyników wyszukiwania. Wyrok jest nieprawomocny.
Sprawy tego typu pojawiły się po wyroku Google vs Gonzales (sygn. C-131/12), który zapadł w maju 2014 r. przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Hiszpański obywatel żądał usunięcia informacji, że kilkanaście lat wcześniej miał licytację majątku za zaległości finansowe. Sprawa dotarła aż do sądu w Luksemburgu, który zobowiązał Google do usunięcia danych.
Po orzeczeniu TSUE stwierdzającym, że operator wyszukiwarki jest odpowiedzialny za pojawiające się w niej treści, do sądów państw UE wpłynęły pozwy przeciwko internetowym gigantom. Przed warszawskim sądem powód, kilka lat temu poszukiwany listem gończym, twierdził, że pojawianie się tej informacji w wynikach wyszukiwania narusza jego dobra osobiste. Domagał się od amerykańskiego giganta jej usunięcia oraz 300 tys. zł zadośćuczynienia i 200 tys. zł zapłaty na cel społeczny.
Sąd okręgowy nie przychylił się do jego żądań. Stwierdził, że publikacja listu gończego jest wyjątkiem od prawnych gwarancji ochrony prywatności. Głównym celem takiego listu jest bowiem publikacja i upowszechnienie wizerunku, danych i innych informacji, aby jak najwięcej osób mogło się z nimi zapoznać i zidentyfikować poszukiwanego.