Prokuratura Generalna Litwy.prowadziła postępowanie dyscyplinarne przeciw prokuratorowi oskarżonemu o nielegalne przekazanie informacji o śledztwie oskarżonemu i jego obrońcy. Podstawą do stwierdzenia tego przewinienia były dane zatrzymane przez dostawców usług łączności telefonicznej. On sam zakwestionował te ustalenia, wskazując, że wykorzystanie tych danych w postępowaniu dyscyplinarnym narusza prawa podstawowe w Unii Europejskiej.

Odwołanie rozpatrzył litewski najwyższy sąd administracyjny, który postanowił zwrócić się do TSUE z pytaniem prejudycjalnym o to, czy dyrektywa o prywatności i łączności elektronicznej pozwala na wykorzystanie dla celów dochodzenia dyscyplinarnego związanego z korupcją danych osobowych dotyczących łączności elektronicznej, zatrzymanych przez dostawców usług, po czym udostępnionych organom właściwym do zwalczania poważnej przestępczości.

Czytaj więcej

Szymon Osowski: Trzeba chronić prywatność, ale nie kosztem jawności

Unijny trybunał jednoznacznie wskazał, że jest to niezgodne ze wspomnianą dyrektywą. TSUE podkreślił, że dane o ruchu i lokalizacji są chronione w ramach praw podstawowych (prywatność), a ich ograniczenie, zgodnie z zasadą proporcjonalności, musi być uzasadnione celem. Ściganie poważnych przestępstw (np. terroryzmu) jest wystarczającym usprawiedliwieniem dla takiego ograniczenia, a walka z przestępstwami mniej zagrażającymi bezpieczeństwu publicznemu – nie. Dlatego też dane zbierane w tym pierwszym celu nie mogą być przekazywane na potrzeby postępowań dyscyplinarnych – w tym związanych z korupcją.

–Trybunał Sprawiedliwości konsekwentnie podtrzymuje swoją linię orzeczniczą w tej kwestii, co oznacza, że sprawa wciąż jest żywa i ważna w krajach UE. Problem z rozumieniem „poważnych przestępstw” trwa od dyrektywy retencyjnej, uchwalonej w czasie tzw. wojny z terroryzmem. I potem uchylonej przez TSUE właśnie za brak tej definicji. Teraz Trybunał próbuje załatać tę dziurę własnym orzecznictwem – mówi Wojciech Klicki, prawnik Fundacji Panoptykon.