Tak uznał Sąd Najwyższy w wyroku z 11 kwietnia 2008 r. (sygn. II CSK 646/07). Ze wskazanymi żądaniami wystąpił przeciwko Barbarze Z-G. do sądu cywilnego były pacjent jednej z prywatnych poznańskich lecznic Roman P. Domagał się także zobowiązania jej do udzielania dotyczących go informacji objętych dokumentacją medyczną, skierowania pytania prawnego do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz zasądzenia na podstawie art. 448 kodeksu cywilnego (w związku z naruszeniem jego dóbr osobistych) kwoty pieniężnej na rzecz jednego z domów dziecka.
Pacjent powoływał się na art. 32 oraz art. 33 ustawy z 1997 r. o ochronie danych osobowych. Pierwszy z tych przepisów daje każdemu prawo do kontroli przetwarzania danych, które go dotyczą, zawartych w zbiorach danych, a drugi zobowiązuje administratora danych – na wniosek osoby, której one dotyczą – do poinformowania jej o przysługujących jej prawach i udzielenia wskazanych w nim informacji.
Sąd I instancji odrzucił pozew. Uznał, że rozpatrywanie takich spraw nie należy do sądu cywilnego. Można je rozstrzygać wyłącznie na drodze administracyjnoprawnej, a więc przed sądami administracyjnymi. Tego samego zdania był sąd II instancji, który oddalił zażalenie Romana P.
Wskutek jego skargi kasacyjnej sprawa trafiła na wokandę Sądu Najwyższego. Roman P. ponowił w niej wniosek o wystąpienie w tej sprawie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Zarzucał w skardze przede wszystkim naruszenie wielu przepisów ustawy o ochronie danych osobowych, art. 47 i art. 31 ust. 3 Konstytucji RP gwarantujących prawo do wolności i ochrony życia prywatnego, dyrektyw i innych przepisów Unii Europejskiej odnoszących się do ochrony danych osobowych osób fizycznych, a także art. 18 ustawy z 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej oraz rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie rodzajów dokumentacji medycznej. Twierdził, że przepis przewidujący przechowywanie dokumentacji medycznej przez 20 lat jest sprzeczny z dyrektywą Unii Europejskiej. Całe zaś uzasadnienie skargi kasacyjnej oparte było na wywodzie, że sądy błędnie uznały, iż pozwanym w tej sprawie jest zakład opieki zdrowotnej, gdy tymczasem jest nim osoba fizyczna – Barbara Z.-G., prezes spółki z o.o. prowadzącej taki zakład.
Sąd Najwyższy zgodził się z ostatnim twierdzeniem. Uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.