Mało tego, taki pomysł został nawet zgłoszony, ale zakwestionował go minister zdrowia. Powód? Informacja o grupie krwi powinna być zamieszczana w dowodach osobistych przez uprawnionego pracownika służby zdrowia, a nie pracownika organu gminy, który obsługuje komputerowy system wydawania tych dokumentów.
– Konsekwencje ewentualnie błędnego wpisania grupy krwi do dowodu osobistego, bez możliwości szybkiego skorygowania błędu, byłyby gorsze w skutkach dla posiadacza dokumentu niż brak wpisu – argumentował.
Wobec tego, jak zapewnił nas minister spraw wewnętrznych i administracji, jego resort pracuje nad takimi rozwiązaniami technicznymi, które umożliwią dokonywanie wpisu o grupie krwi w dowodzie osobistym przez uprawnione do tego organy.
Wygląda na to, że propozycja znajdzie poparcie posłów. Wypadek samochodowy, uraz w pracy, nagły pobyt w szpitalu – to sytuacje, w których konieczna jest szybka informacja o grupie krwi poszkodowanego. Czasem nawet pół godziny potrzebne na przeprowadzenie badania może kogoś kosztować życie.
Jeszcze kilka lat temu w książeczkowej wersji dowodu osobistego można było wbić pieczątkę z informacją o grupie krwi. W wydawanych dziś plastikowych dowodach, o formacie karty kredytowej, nie ma na nią miejsca.