Takie postulaty zawarto w raporcie „Retencja danych: troska o bezpieczeństwo czy inwigilacja obywateli?" przygotowanym przez Komisję Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.
Kto z kim i kiedy
Retencja danych to zatrzymywanie na nośnikach operatorów telekomunikacyjnych nie tylko tzw. billingów, ale też wszelkich informacji niezbędnych do ustalania, kto, gdzie, kiedy z kim i w jaki sposób się połączył telefonicznie lub próbował się połączyć. W przypadku korzystania z Internetu lista ta jest jeszcze dłuższa, gdyż dotyczy ok. 60 tzw. śladów elektronicznych.
Ustanowienie systemu gromadzenia i udostępniania służbom śledczym tych danych wymusza europejska dyrektywa retencyjna (2006/24/WE) w sprawie zatrzymywania generowanych lub przetwarzanych danych w związku ze świadczeniem ogólnie dostępnych usług łączności elektronicznej. Określa ona ramowe wymogi: w szczególności zatrzymywania danych nie krócej niż sześć miesięcy i nie dłużej niż dwa lata. Cel dyrektyw jest jasny: ściganie najpoważniejszych przestępstw oraz zwalczanie terroryzmu.
Sama Komisja Europejska w raporcie z 11 kwietnia uznała konieczność rewizji dyrektywy. Wskazała, że choć jest to użyteczne narzędzie do zwalczania przestępczości, pozostawia krajom ustanawianie dalej idących restrykcji. Skorzystała z tego Polska, przyjmując np. najdłuższy, 24-miesięczny okres przetrzymywania billingów. Wdrożeniem dyrektywy jest nowela prawa telekomunikacyjnego z 24 kwietnia 2009 r.