Szwajcarski Bank Narodowy ściął stopy zaskakująco mocno, bo aż o 50 punktów bazowych. To największa jednorazowa obniżka od dziesięciu lat. Główna stopa spadła do najniższego od dwóch lat poziomu 0,50 proc. Od marca br. (posiedzenia decyzyjne odbywają się co kwartał) SNB obniżył stopy już o 125 punktów bazowych.
Rynki oczekują, że to jeszcze nie koniec obniżek stóp. Na dziś wyceniają, że w 2025 r. spadną one w pobliże 0 proc. Bank centralny Szwajcarii złagodził swój komunikat względem wrześniowego, niemniej większa od oczekiwań skala obniżki stóp procentowych sprawiła, że odżyły pytania, czy cykl SNB może zakończyć się powrotem do ujemnych stóp, które wszakże obowiązywały w Szwajcarii między 2015 a 2022 r.
W listopadzie nowy prezes SNB Martin Schlegel mówił, że „nikt nie lubi ujemnych stóp procentowych, ale SNB jest gotowy je wprowadzić w razie potrzeby”. Te i inne słowa Schlegela (m.in. czwartkowe, że bank centralny „ma jeszcze amunicję” w polityce pieniężnej) sugerują determinację w walce ze zbyt niską inflacją i siłą franka. W listopadzie roczna dynamika cen w Szwajcarii wyniosła raptem 0,7 proc., według najnowszych prognoz SNB w 2025 r. może spaść nawet do 0,2 proc., a do końca 2026 r. nie powinna przekroczyć 1 proc. Jednocześnie tempo wzrostu gospodarczego nie jest satysfakcjonujące. Szwajcarom nie pomaga koniunktura w UE, ale też silny frank, wobec euro w zasadzie na historycznych maksimach.
Skala obniżki o 50 pkt baz. jest też odbierana jako swego rodzaju „pokaz siły” Schlegela: była to pierwsza decyzja SNB pod jego kierownictwem (objął to stanowisko w październiku).