Pod znakiem napędzanego odejściem od polityki zero-Covid ożywienia w konsumpcji i aktywności gospodarczej stał w chińskiej gospodarce początek roku. To jednak przeszłość, bo od tamtego czasu sygnały z gospodarki nie są już tak dobre, a opublikowana we wtorek porcja danych tylko to potwierdziła.
Słabe dane makro z Chin za kwiecień
W kwietniu dużo wolniej od oczekiwań rosły w ujęciu rok do roku produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna oraz inwestycje (w porównaniu z poprzednim miesiącem notowano wręcz stagnację). Mimo wsparcia związanego z niską bazą (rok wcześniej w lockdownie był będący największym miastem Chin Szanghaj) ta pierwsza zwiększyła się o 5,6 proc., czyli prawie o połowę słabiej od oczekiwań ekonomistów.
Bezrobocie w najmłodszej grupie wiekowej przekroczyło 20 proc., co ekonomiści uznali za sygnał, że popandemiczne ożywienie nie jest na tyle mocne, by rynek pracy mógł wchłonąć wchodzących na niego pracowników. Inwestycje w budownictwie skurczyły się rok do roku o ponad 16 proc., nawet mimo wzrostu sprzedaży mieszkań. Jak w rozmowie z agencją Bloomberg komentuje Bruce Pang z firmy Jones Lang LaSalle, dane potwierdzają kłopoty z kontynuacją ożywienia.
- W drugim kwartale dane z Chin nadal będą wykazywały dzięki efektowi niskiej bazy solidny wzrost rok do roku, jednak słabnięcie ożywienia sprawi, że dynamiki kwartał do kwartału będą niższe niż w pierwszych miesiącach tego roku – zapowiada ekonomista.
Goldman Sachs: Gospodarka Chin potrzebuje wsparcia
O tym, że kondycja chińskiej gospodarki nie zachwyca, świadczy też wygasanie presji inflacyjnej. Konsumenci niechętnie sięgają po kredyty, a popyt na chiński eksport ogranicza słaba koniunktura w innych głównych gospodarkach, gdzie podwyższona inflacja i rosnące stopy procentowe zachęcają konsumentów do oszczędzania. Zdaniem ekonomistów Goldmana Sachs słabość danych nie oznacza jednak, że chińskie ożywienie się załamuje.