Nośniki energii podrożały w kwietniu o 23,5 proc., najmniej od lutego ub.r., po 26 proc. w marcu. W stosunku do marca ich ceny zmalały o 0,3 proc. Paliwa do prywatnych środków transportu potaniały nawet w ujęciu rok do roku: o 0,1 proc. To pierwszy taki przypadek od lutego 2021 r. Od kwietnia 2021 r. do sierpnia ub.r. – z przerwą w lutym ub.r. w związku z wprowadzeniem Tarczy Antyinflacyjnej – paliwa stale drożały o ponad 20 proc. rok do roku.
Inflacja spada na łeb, na szyję. Do czasu
Wskaźnik cen konsumpcyjnych, główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w kwietniu o 15 proc. rok do roku po zwyżce o 16,1 proc. w marcu – szacują przeciętnie ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści.
Na podstawie tych danych ekonomiści wyliczają, że inflacja bazowa wyniosła od 12,1 do 12,3 proc. rok do roku, po 12,3 proc. w marcu. - Taki wynik oznaczałby wzrost cen bazowych o 1,4 proc. miesiąc do miesiąca po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych. W tej części koszyka w dalszym ciągu nie obserwujemy więc dezinflacji. Stabilizowanie się rocznej dynamiki cen bazowych to wyłącznie zasługa wysokiej bazy z poprzedniego roku – zauważył Piotr Bartkiewicz.
Tak samo piątkowe dane oceniają Adam Antoniak i Rafał Benecki, ekonomiści z ING BSK. – Te dane potwierdzają, że inflacja pozostaje poważnym problemem. Cieszy jej spadek, ale odbywa się on głównie za sprawą wygasania szoku energetycznego, a w kwietniu został wsparty silnym efektem bazowym na cenach żywności – napisali w komentarzu.
- Naszym zdaniem uporczywość inflacji bazowej wynika z faktu, że bariera popytu dla podwyżek cen jest wciąż zbyt mała. Doświadczamy spadku konsumpcji ale po kilku latach boomu i dużego wzrostu dochodów realnych, firmy maja możliwości przerzucania kosztów na ceny. Ponadto przedsiębiorstwa prawdopodobnie wciąż zużywają zapasy surowców i materiałów kupione "just in case" na górce cenowej – tłumaczą Antoniak i Benecki.