Największy holding obronny zatrudniający ponad 10 tys. pracowników, i mający przychody na poziomie 2,5 mld zł (2010 r.) kontynuuje restrukturyzację. Zgodnie z planami zarządu redukcje w całej grupie, liczącej 24 spółki zbrojeniowe mają w tym roku objąć 1600 osób. - Kwestionujemy te założenia. Naszym zdaniem zakres cięć musi być mniejszy. Trzeba uniknąć zwalniania doświadczonych pracowników, bo potem nie uda się ich zastąpić - mówi Stanisław Głowacki szef Solidarności w zbrojeniówce.
Związkowcom udało się na początku roku wynegocjować z władzami grupy program dobrowolnych odejść, przewidujący odprawy dla rozstających się z Bumarem: podstawowy bonus to 16 tys. zł, plus wszystkie przysługujące zakładowe świadczenia. W skarżyskim Mesko (amunicja) łączna średnia kwota odszkodowania i firmowych dodatków sięgała w zeszłym roku 50 tys.zł na jednego odchodzącego.
- W większości spółek przyjmowanie zgłoszeń o odejściach już się zakończyło, ale pracownicy naciskają na przedłużenie okresu składania rezygnacji, aby wybrać moment dla siebie najkorzystniejszy. To nas martwi, bo oznacza, że w branży sytuacja się nie poprawia, a ludzie nie widzą zawodowych perspektyw - mówi Głowacki.
Rzeczniczka Bumaru Monika Koniecko twierdzi, że restrukturyzacja zatrudnienia w holdingu nie ogranicza się wyłącznie do redukcji załóg. Trwa bowiem wymiana pokoleniowa - poszczególne spółki zaczęły przyjmować do pracy młodszych fachowców, niezbędnych przede wszystkim w produkcji i w najbardziej potrzebnych specjalnościach.
Zdaniem rzeczniczki Bumaru od zeszłego roku sytuacja w grupie się poprawia. Z 11 do 15 wrosła w 2010 r. liczba spółek, których wyniki można uznać za dobre lub nawet bardzo dobre. Trzy spółki są w przeciętnej sytuacji, a prawdziwe kłopoty mają kolejne trzy. Liderami w grupie Bumar są w kolejności: warszawskie Przemysłowe Centrum Optyki, bydgoskie Zakłady Chemiczne Nitro-Chem oraz skarżyskie Zakłady Metalowe Mesko.