Reklama

Krzysztof Kotyniewicz: Głusi są spychani na margines życia społecznego

Często bywa tak, że osoby głuche utrzymują się wyłącznie z zasiłku pielęgnacyjnego. Nie oszukujmy się – za 215 zł nie da się przeżyć – mówi Krzysztof Kotyniewicz, prezes Polskiego Związku Głuchych. 28 września obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Głuchych.

Publikacja: 28.09.2025 07:34

Krzysztof Kotyniewicz: Głusi są spychani na margines życia społecznego

Foto: Adobe stock

Ile osób głuchych żyje w Polsce?

W Polsce żyje między 80 a 100 tys. osób głuchych z głębokim niedosłuchem. Natomiast liczba osób z niedosłuchem może sięgać nawet 3 milionów.

„Głuchy” to określenie, którego nie należy się obawiać w mowie potocznej?

Określenie „głuchy” jest jak najbardziej właściwe. Głusi mają swoją kulturę oraz swój język, którym jest polski język migowy. Natomiast niewłaściwe jest określenie „głuchoniemy”. Jest to sformułowanie obraźliwe, ponieważ głusi nie są niemi – mają swój język i kulturę. Z kolei określenia „niesłyszący” czy „niedosłyszący” odnoszą się raczej do osób słabosłyszących, które mają częściowy ubytek słuchu, ale komunikują się na przykład w języku polskim. Dlatego słowo „głusi” jest jak najbardziej właściwe i nie należy się go obawiać – wręcz przeciwnie, jest ono pożądane w odniesieniu do osób, które całkowicie nie słyszą.

Z jakimi wyzwaniami mierzą się na co dzień osoby głuche w Polsce?

Wyzwań w naszym kraju nie brakuje. Największe z nich dotyczą dostępu do informacji i komunikacji. Polska wciąż nie realizuje w pełni postanowień Konwencji o prawach osób z niepełnosprawnościami, bo nie zapewnia osobom z niepełnosprawnością słuchu równego dostępu i równych praw. Problemy zaczynają się już na poziomie zabezpieczenia codziennej egzystencji.

Co ma pan na myśli?

Chodzi o wsparcie finansowe ze strony państwa. Niestety bywa tak, że osoby głuche utrzymują się wyłącznie z zasiłku pielęgnacyjnego w wysokości 215 zł. To zaledwie 5 proc. minimalnego wynagrodzenia. Coraz częściej okazuje się też, że głusi nie otrzymują renty socjalnej; ich wnioski o taką rentę są rozpatrywane negatywnie. Co więcej, świadczenia wspierające, które w ostatnim czasie zostały wprowadzone przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, często nie obejmują głuchych. Otrzymują zbyt mało punktów żeby zakwalifikować się do takiego wsparcia. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku świadczeń dodatkowych, o które zabiegała posłanka Iwona Hartwich. Osoby głuche nie są nimi objęte, bo zwykle przyznaje się im jedynie umiarkowany stopień niepełnosprawności, a świadczenia przysługują zazwyczaj osobom ze znacznym jej stopniem. Osoba głucha może uzyskać taki stopień tylko wtedy, gdy występują u niej dodatkowe schorzenia lub niepełnosprawności. Sama głuchota nie daje podstaw do przyznania świadczenia. W konsekwencji głusi są spychani na margines życia społecznego. Nie oszukujmy się – za 215 zł nie da się przeżyć.

Reklama
Reklama

Osoby głuche nie mogą liczyć na rentę z tytułu niezdolności do pracy?

Nie, sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku renty socjalnej. Osoby głuche nie kwalifikują się do renty z tytułu niezdolności do pracy.

Jak wygląda sytuacja głuchych na rynku pracy?

Brak tłumaczy języka migowego oraz niska świadomość pracodawców w kwestii zatrudniania osób głuchych sprawiają, że tylko niewielki odsetek z nich znajduje pracę. Szacuje się, że jedynie 9 proc. głuchych aktywnie poszukuje zatrudnienia, a około 70 proc. osób głuchych i niedosłyszących w Polsce nie pracuje. Dane z 2023 r. wskazują, że ponad 170 tysięcy osób głuchych nie ma stałej pracy. A ograniczony dostęp do rynku pracy prowadzi do wykluczenia społecznego i skazuje osoby głuche na stagnację.

Podstawowym problemem osób głuchych jest bariera komunikacyjna. Gdyby udało się ją zlikwidować, pracodawcy zyskaliby lojalnych i sprawnych pracowników, którzy często wykonują swoje zadania nawet lepiej niż osoby w pełni słyszące. Na pewno potrzebna jest też zmiana świadomości lekarzy medycyny pracy, którzy często orzekają zdolność do pracy w sposób niekorzystny dla osób głuchych. Zdarzają się sytuacje, w których osoba głucha ma odpowiednie kompetencje, chce pracować, a pracodawca jest gotów ją zatrudnić, jednak lekarz medycyny pracy nie wyraża zgody – z różnych powodów, nie zawsze uzasadnionych.

Czytaj więcej

Dowóz niepełnosprawnych przedszkolaków. Czy gmina zawsze zapłaci za wybór rodzica?

Polska szkoła jest przystosowana do potrzeb osób głuchych?

To też jest problem. Należy pamiętać, że naturalnym językiem osób głuchych jest polski język migowy, a język polski pełni dla nich funkcję języka obcego i nie jest w pełni zrozumiały. Nie można więc zagwarantować, że komunikacja w formie pisanej będzie w pełni zrozumiała dla osób głuchych. Polski system edukacji nie gwarantuje nauki języka migowego – uczniowie mają zajęcia ewaluacyjne z tego języka i porozumiewają się w nim w niektórych sytuacjach. Jednak sama edukacja w szkołach nie jest prowadzona w języku migowym, przynajmniej nie we wszystkich ośrodkach szkolno-wychowawczych. A to powoduje, że osoby głuche nie mogą zdobywać wymarzonych zawodów ani rozwijać się w dziedzinach, w których chciałyby pracować. Gdyby edukacja miała być w pełni włączająca, to wszyscy nauczyciele w każdej szkole powinni znać i komunikować się w polskim języku migowym. W praktyce jest to obecnie niemożliwe, dlatego konieczne są specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze dla dzieci i młodzieży z niedosłuchem, w których cała kadra nauczycielska posługuje się polskim językiem migowym. Niestety, w Polsce nadal tak to nie działa. Przykładem jest niedawna sytuacja w ośrodku szkolno-wychowawczym we Wrocławiu. Został on utworzony przez osoby głuche, ale po zmianie dyrekcji większość nowo zatrudnionych nauczycieli w ogóle nie znała i nie komunikowała się w polskim języku migowym. Jedna z nauczycielek wprost powiedziała uczniowi: „Nie muszę do ciebie migać”. Jeżeli nauczyciel nie posługuje się językiem migowym, uczniowie nie mają możliwości pełnego zrozumienia przekazywanych treści.

A co z kontaktem z instytucjami publicznymi? Urzędy gwarantują dostęp do tłumaczenia na polski język migowy?

Wszystko zależy od typu instytucji. Wszystkie instytucje publiczne są zobowiązane do zapewnienia dostępności informacyjno-komunikacyjnej dla osób głuchych na mocy przepisów ustawy o dostępności z 2019 r. Dodatkowo ustawa o języku migowym nakłada na instytucje publiczne obowiązek zapewnienia dostępu do tłumacza języka migowego. Oznacza to, że osoba, która chce np. udać się do urzędu, musi mieć możliwość zgłoszenia potrzeby obecności tłumacza. Część urzędów i instytucji publicznych korzysta także z tłumacza online, co pozwala zapewnić tłumaczenie na miejscu. Niestety, zdarzają się sytuacje, w których instytucje sądzą, że wystarczy przeszkolony pracownik, który ukończył kurs języka migowego na poziomie A1, i traktują go jako pełnoprawnego tłumacza. Tak to nie funkcjonuje. Wysłanie pracownika na kurs na poziomie A1 lub A2 pozwala jedynie na zapewnienie pierwszego kontaktu z osobą głuchą. Taki pracownik nie ma kompetencji, aby przetłumaczyć wszystkie potrzebne informacje. To jest podobne do sytuacji, w której po kursie A1 języka angielskiego oczekiwalibyśmy od kogoś pełnych umiejętności tłumacza języka angielskiego.

Reklama
Reklama
Krzysztof Kotyniewicz

Krzysztof Kotyniewicz

Foto: mat. pras.

Rozmówca

Krzysztof Kotyniewicz

Prezes Polskiego Związku Głuchych

Ile osób głuchych żyje w Polsce?

W Polsce żyje między 80 a 100 tys. osób głuchych z głębokim niedosłuchem. Natomiast liczba osób z niedosłuchem może sięgać nawet 3 milionów.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Choroby
Kobiece nowotwory. Od diagnozy do terapii
Choroby
Podejrzenie cholery: 26 osób na kwarantannie
Choroby
Rak płuca. „Musimy skończyć z chałupnictwem”
Choroby
Cyfrowe pokolenie cierpi inaczej
Choroby
Niepalący młodzi ludzie też chorują na raka płuca
Reklama
Reklama