Wpływy do budżetu rosną, ale wolniej, niż powinny. W styczniu i lutym państwo dostało z podatków 39,5 mld zł, a rok temu 38,5 mld zł. Deficyt zaś wyniósł 5,3 mld zł, czyli 29 proc. planowanych 18,2 mld zł. W ubiegłym roku do maja mieliśmy w kasie państwa nadwyżkę.
W całym 2009 r. rząd chce uzyskać 303 mld zł. Po dwóch miesiącach ma już 46,7 mld zł, czyli 15,4 proc. zaplanowanej kwoty. 27,7 mld zł wpłynęło już w styczniu, w lutym kasę zasiliło zaledwie 19 mld zł. Gdyby nie uwzględniać środków z Unii Europejskiej (ich absorpcja idzie kiepsko), wynik po stronie dochodów jest nieco lepszy – wpływy ze źródeł podatkowych i niepodatkowych w styczniu i lutym sięgnęły 15,7 proc. planu. W ubiegłym roku o tej porze budżet miał już w kasie 16,7 proc. zaplanowanej kwoty.
Minister finansów Jacek Rostowski tłumaczył wcześniej, że niedobór w budżecie to skutek większych wydatków – resort musiał m.in. przekazać spore środki ministrowi obrony na zapłacenie zaległych faktur. W lutym wpłacano też składkę do Brukseli.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, przypomina, że w styczniu budżet zasiliła nieplanowana wpłata z akcyzy tytoniowej sięgająca blisko 4 mld zł. – Jeśli odejmie się ją od uzyskanych w ciągu tych dwóch miesięcy dochodów, okaże się, że wpływy podatkowe były nominalnie niższe niż w 2008 r. – wyjaśnia ekonomista. – To kluczowa informacja przy ocenie realizacji budżetu. W tej sytuacji trudno będzie uzyskać zaplanowane dochody w całym roku.
Jankowiak nie widzi sposobu, aby w dalszej części roku cokolwiek mogło się zmienić. – Oczywiście na bardziej wiarygodną ocenę trzeba poczekać do maja, kiedy będzie wiadomo, jak przebiegło rozliczenie PIT za 2008 rok – mówi specjalista. – Ja jednak nie widzę czynników, które mogłyby wpłynąć na polepszenie sytuacji budżetowej.